Byłem załamany, nie
udało im się, Rose odeszła.
-Mogę
ją zobaczyć?- Zapytałem szeptem.
-Oczywiście.-
odsunął się od drzwi a ja od razu tam wszedłem. Leżała na łóżku, wcale nie
wyglądała tak jakby coś się zmieniło, aparatura wciąż wskazywała że jej serce
bije… czyli Rose nie umarła? Od razu wyjrzałem na korytarz gdzie lekarz
rozmawiał z moimi teściami.
-Doktorze
mogę prosić na słowo?
-Oczywiście.
-Dlaczego
Rose jest wciąż podłączona do aparatury? Mówił pan że nic nie mogliście
zrobić.- Powiedziałem kiedy odeszliśmy kawałek dalej.
-Oczywiście
jeżeli zadecyduje pan żeby ja odłączyć będziemy musieli to zrobić, jednak ze
względu na ciąże powinniśmy podtrzymać jej ciało jeszcze cztery miesiące, po
czym wykonamy cesarskie cięcie.- Powiedział, a ja nie wiedziałem o co mu
chodzi.
-Jak
ciąża?- Spojrzał na mnie jak na idiotę.
-Pańska
żona jest w czwartym miesiącu ciąży. Nie wiedział pan?
-Nie.-
Powiedziałem, czyli jednak możemy mieć jeszcze dzieci. Dlaczego tylko nic o tym
nie wiedzieliśmy?- Ale przecież chyba byśmy o tym wiedzieli gdyby była w ciąży?
Powinien chyba już rosnąć brzuch.
-Tak
oczywiście ale dziecko ułożyło się w taki sposób że nie było go widać, i
ogólnie dziecko jest małe. Rozumiem że chce pan aby się urodziło?
-Oczywiście.
Pójdę powiedzieć rodzinie.- Powiedziałem i ruszyłem w stronę Jenin i Aba.
-Co
mówił lekarz?- Zapytała Jenin.
-Rose
jest w ciąży podtrzymają jej ciało jeszcze cztery miesiąca aby dziecko się
rozwinęło następnie zostanie przeprowadzone cesarskie cięcie.- widziałem m na
ich twarzach szok.
-Ale
jak to?
-Najwidoczniej
możemy mieć więcej dzieci.- Powiedziałem.
Potem
zebraliśmy wszystkich, powiedzieliśmy co się dzieje był to czas wielkiego
smutku ale i wielkiej radości. Została odprawiona msza za dusze Rose, a pogrzeb
miał się odbyć po cesarskim cięciu.
Przez te cztery miesiące dużą część czasu spędzałem przy łóżku mówiąc do
naszego dziecka, w między czasie brzuch Rose urósł, po jakimś czasie było można
także wyczuć ruchy dziecka, które było bardzo spokojnie. Patrzenie na moją Rose
sprawiało mi ból dlatego starałem się tego nie robić co oczywiście się nie
udawało. W końcu nadszedł wyczekiwany przez nas dzień , wszyscy zebraliśmy się
w poczekalni szpitalnej, aby czekać na wynik cesarskiego cięcia. Po niedługim
czasie usłyszeliśmy płacz dziecka a w moich oczach pojawiły się łzy, bo
wiedziałem że to jest dar od Rose. Po chwili przyszła pielęgniarka która
pozwoliła mi wejść do mojego dziecka. Była to prześliczna dziewczynka, i już
wiedziałem że będzie bardzo podobna do Rose. Postanowiłem nazwać ją Rozalia.
Tego dnia po za powitaniem nowego członka rodziny musiałem się także
bezpowrotnie pożegnać z Rose. Był to dla mnie bardzo trudny moment ale dzięki
Clarze, Joannowi i Rozalii się trzymałem, bo miałem dla kogo żyć.
To jeszcze nie koniec...
Smutne. Ale i piękne. Świetnie to napisałaś będę czekać na następny rozdział :)
OdpowiedzUsuńCo...?
OdpowiedzUsuńNawet nie wiem jak to skomentować...
Tyle emocji w jednym rozdziale. Cóż czekam na next...
PS: podczas czytania ostatnich wersów w tle leciały akurat słowa piosenki: "Shut up
Just shut up" Jakiś szósty zmysł normalnie...
Po prostu rozdział BOSKI!
OdpowiedzUsuńPiękne , chociaż smutno , że Rose nie żyje... Ale z niecierpliwością czekam na nexta :D
... Nie umiem nic wykrztusić. Bosko. Ale ja tam wole Rosę niż dziecko. 😓😢😢 Ja chcę znów Rosę i Dymitra razem!!!
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta i pozdrawiam.
No tej ciąży to się nie spodziewałam. Szkoda, że Rose umarła, ale mam nadzieję, że jeszcze jakoś wróci do świata żywych. A tak ogólnie rozdział cudowny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny :)