poniedziałek, 21 września 2015

Księga II rozdział XXII

Byłem załamany, nie udało im się, Rose odeszła.
-Mogę ją zobaczyć?- Zapytałem szeptem.
-Oczywiście.- odsunął się od drzwi a ja od razu tam wszedłem. Leżała na łóżku, wcale nie wyglądała tak jakby coś się zmieniło, aparatura wciąż wskazywała że jej serce bije… czyli Rose nie umarła? Od razu wyjrzałem na korytarz gdzie lekarz rozmawiał  z moimi teściami.
-Doktorze mogę prosić na słowo?
-Oczywiście.
-Dlaczego Rose jest wciąż podłączona do aparatury? Mówił pan że nic nie mogliście zrobić.- Powiedziałem kiedy odeszliśmy kawałek dalej.
-Oczywiście jeżeli zadecyduje pan żeby ja odłączyć będziemy musieli to zrobić, jednak ze względu na ciąże powinniśmy podtrzymać jej ciało jeszcze cztery miesiące, po czym wykonamy cesarskie cięcie.- Powiedział, a ja nie wiedziałem o co mu chodzi.
-Jak ciąża?- Spojrzał na mnie jak na idiotę.
-Pańska żona jest w czwartym miesiącu ciąży. Nie wiedział pan?
-Nie.- Powiedziałem, czyli jednak możemy mieć jeszcze dzieci. Dlaczego tylko nic o tym nie wiedzieliśmy?- Ale przecież chyba byśmy o tym wiedzieli gdyby była w ciąży? Powinien chyba już rosnąć brzuch.
-Tak oczywiście ale dziecko ułożyło się w taki sposób że nie było go widać, i ogólnie dziecko jest małe. Rozumiem że chce pan aby się urodziło?
-Oczywiście. Pójdę powiedzieć rodzinie.- Powiedziałem i ruszyłem w stronę Jenin i Aba.
-Co mówił lekarz?- Zapytała Jenin.
-Rose jest w ciąży podtrzymają jej ciało jeszcze cztery miesiąca aby dziecko się rozwinęło następnie zostanie przeprowadzone cesarskie cięcie.- widziałem m na ich twarzach szok.
-Ale jak to?
-Najwidoczniej możemy mieć więcej dzieci.- Powiedziałem.

Potem zebraliśmy wszystkich, powiedzieliśmy co się dzieje był to czas wielkiego smutku ale i wielkiej radości. Została odprawiona msza za dusze Rose, a pogrzeb miał się odbyć po cesarskim cięciu.  Przez te cztery miesiące dużą część czasu spędzałem przy łóżku mówiąc do naszego dziecka, w między czasie brzuch Rose urósł, po jakimś czasie było można także wyczuć ruchy dziecka, które było bardzo spokojnie. Patrzenie na moją Rose sprawiało mi ból dlatego starałem się tego nie robić co oczywiście się nie udawało. W końcu nadszedł wyczekiwany przez nas dzień , wszyscy zebraliśmy się w poczekalni szpitalnej, aby czekać na wynik cesarskiego cięcia. Po niedługim czasie usłyszeliśmy płacz dziecka a w moich oczach pojawiły się łzy, bo wiedziałem że to jest dar od Rose. Po chwili przyszła pielęgniarka która pozwoliła mi wejść do mojego dziecka. Była to prześliczna dziewczynka, i już wiedziałem że będzie bardzo podobna do Rose. Postanowiłem nazwać ją Rozalia. Tego dnia po za powitaniem nowego członka rodziny musiałem się także bezpowrotnie pożegnać z Rose. Był to dla mnie bardzo trudny moment ale dzięki Clarze, Joannowi i Rozalii się trzymałem, bo miałem dla kogo żyć.


To jeszcze nie koniec...

5 komentarzy:

  1. Smutne. Ale i piękne. Świetnie to napisałaś będę czekać na następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Co...?
    Nawet nie wiem jak to skomentować...
    Tyle emocji w jednym rozdziale. Cóż czekam na next...

    PS: podczas czytania ostatnich wersów w tle leciały akurat słowa piosenki: "Shut up
    Just shut up" Jakiś szósty zmysł normalnie...

    OdpowiedzUsuń
  3. Po prostu rozdział BOSKI!
    Piękne , chociaż smutno , że Rose nie żyje... Ale z niecierpliwością czekam na nexta :D

    OdpowiedzUsuń
  4. ... Nie umiem nic wykrztusić. Bosko. Ale ja tam wole Rosę niż dziecko. 😓😢😢 Ja chcę znów Rosę i Dymitra razem!!!
    Czekam na nexta i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. No tej ciąży to się nie spodziewałam. Szkoda, że Rose umarła, ale mam nadzieję, że jeszcze jakoś wróci do świata żywych. A tak ogólnie rozdział cudowny.
    Pozdrawiam i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń