poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Księga II rozdział XV

Kiedy dotarłam na Dwór zaczynał się majorski dzień, bliźnięta były wymęczone zresztą ja też od kiedy dowiedziałam się kto oskarżył Dymitra nie mogę spać. Clara i Joann pytają się ciągle gdzie jest ich tatuś zawsze odpowiadam, że musiał wyjechać, ale niedługo wróci. Z lotniska odebrał nas Adrian. Było widać po nim zmęczenie, w czasie podróży wytłumaczył mi, że zeznawać będzie większość naszych przyjaciół.
-Nawet nie chodzi o to konkretne zdarzenie, wiemy z tajnych źródeł, że prokurator będzie także pytała o ciebie.
-Tajne źródła powiadasz?- Spytałam patrząc na niego.
-Kiedyś jak jeszcze piłem, zapewne pamiętasz te czasy.- Uśmiechnął się.- W barach spotykałem najróżniejszych ludzi, oczywiście jedną z takich osób był mąż kuzynki której brat miał syna, a żoną tego syna była nasza pani prokurator.
- I odnowiłeś kontakty tak?
-Oczywiście. A jak ty i dzieciaki się trzymacie?- Spytał.
-Dzieci nie wiedzą co się dzieje, a ja…- Nie wiedziałam jak mam wyrazić to co czułam.
-Rozumiem.- Dalszą drogę spędziliśmy w ciszy.
Na dworze pierwsze co chciałam zrobić to iść do Dymitra, ale nikogo do niego nie wpuszczali. Ja niestety nie znałam strażników którzy go pilnowali. Kiedy szłam z powrotem do naszego mieszkania spotkałam Albertę, która mnie przytuliła.
- Też będziesz zeznawać?- Spytałam.
-Tak, oczywiście nie mam zamiaru powiedzieć nic co obciążyło by Bielkowa, ale musisz wiedzieć że będę mówiła prawdę.- Powiedziała.
- Dziękuję.- Powiedziałam i poszłam do mieszkania, tam Lucy- opiekunka do dzieci którą podesłała mi Lissa, czytała właśnie książkę.
- Możesz iść do domu.- Powiedziałam do niej.- Zapłacę ci później bo najprawdopodobniej i tak będę jeszcze potrzebowała twojej pomocy.- Powiedziałam szczerze.
- Nie ma problemu jestem pod telefonem.- powiedziała i wyszła, zajrzałam do bliźniąt. Każde leżało na swoim łóżeczku śpiąc jednak wciąż trzymały się za rączki. Ucałowałam je w czółka po czym poszłam do sypialni. Przebrałam się w piżamę i położyłam się choć czułam że znowu nie będę mogła spać. Faktycznie całą noc przeleżałam rozmyślając. Temat moich rozmyślań jest raczej oczywisty. Następnego dnia z samego rana zadzwoniłam do Lucy, która zjawiła się równo o 10 czasu Morozów czyli 22 czasu ludzkiego. Sama ruszyłam w stronę części Dworu gdzie mieszkała Lissa. Kiedy byłam już niedaleko zobaczyłam znajoma mi sylwetkę. Elizabeth. Nie byłabym sobą gdybym do niej nie podeszła.
-Jesteś z siebie zadowolona?- Spytałam stając za jej plecami, widziałam jak cala się spięła słysząc mój głos. Powoli się odwróciła, kobieta która była razem z nią patrzała na mnie z niedowierzeniem. Musiała być to jej matka.
-O co ci chodzi?- Spytała.
-Teraz głupią zgrywasz? Musisz niszczyć mi życie?- Spytałam coraz bardziej podnosząc głos.
-Rose nie chcę ci zniszczyć życia.- Powiedziała a w jej oczach zebrały się łzy.
-Tak? A pozew złożył się przypadkowo.- Powiedziałam ironizując.
-Nie to prawda, on mnie zgwałcił.- Powiedziała szeptem a z jej oczu poleciały łzy. Jej matka stanęła obok niej biorąc ją w ramiona, była ode mnie wyższa o dobre dziesięć centymetrów, ale nie przeszkadzało mi to.
-Zostaw ją w spokoju, twój mąż to potwór. A ty go jeszcze bronisz! – Krzyknęła.
-Dymitr nie jest potworem, nigdy by czegoś takiego nie zrobił!
-Jak widzisz zrobił.- Powiedziała i zwróciła się do córki.- Chodź Eli, musisz odpocząć.- Zaczęły się wycofywać.
-Udowodnię wam że kłamiecie, jeszcze mnie popamiętacie.- Krzyknęłam za nimi. Jej matka odwróciła się tylko w moją stronę z uśmiechem który świadczył o tym że wie o czymś o czym ja nie wiem. Kiedy zniknęły za zakrętem, ruszyłam ponownie w stronę mieszkania Lissy. Już wchodziłam na odpowiedni korytarz i już widziałam jej strażników przed drzwiami kiedy, usłyszałam za sobą nawoływania.
-Rose! Poczekaj!- Odwróciłam się to Michaił.- Mam dla ciebie propozycję.- Powiedział przystając koło mnie.- Ale musisz się szybko decydować. Możesz teraz odwiedzić Dymitra, oczywiście nie będzie to do końca dozwolone.- Nic nie powiedziałam tylko rzuciłam się mu na szyję.
-Dziękuję.- Powiedziałam i już ciągnęłam go w stronę więzienia.
-Uznam to za zgodę, chodź szybko, w tej chwili w więzieniu jest dwóch moich kolegów musimy zdążyć zanim dojdzie do nich jeszcze dwóch którzy już nie pozwolą ci się Z nim spotkać.- Powiedziała, a mi dwa razy powtarzać nie trzeba, przyspieszyłam kroku momentami trochę podbiegając, Michaił cały czas był koło mnie. Szybko dotarliśmy do więzienia, strażnicy widząc nas otworzyli drzwi prowadzące do schodów które prowadziły w dół, AM były kolejne drzwi za którymi był pokój przeznaczony dla strażników którzy byli na służbie a potem był długi korytarz z dużą ilością pokoi zamkniętych drzwiami z krat. Michaił poprowadził mnie wzdłuż tego korytarza, mniej więcej po środku przystaną i otworzył jedne z drzwi kiwną mi głowa w ich stronę. Skinęłam mu głową w znaku podzięki. Weszłam do celi była niewielka, Dymitr siedział na pryczy ale jak tylko mnie zobaczył wstał, staliśmy na przeciwko siebie. Patrzyłam w jego oczy były zmęczone. Podeszłam do niego uzupełniając te dwa kroki które mi do niego brakowały, załapał mnie w tali a ja go objęłam z szyję. Pocałowałam go, oddał mi pocałunek czułam w nim miłość którą do siebie żywiliśmy, po chwili oderwałam się od jego ust i wtuliłam głowę w zagięciu jego szyi a on swoją w moje włosy.
-Tak bardzo mi ciebie brakuje.- Szepnęłam, w obawie że okaże się tylko moim snem.
- Mi ciebie także i bliźniąt. Co u nich?
-Wszystko w porządku ciągle pytają o ciebie.- powiedziałam.- Nasi przyjaciele zaangażowali się w całą tą sprawę podobno spora ilość ma zeznawać.
- Wiem była u mnie Lissa, spytała mnie czy to prawda, odpowiedziałam że nie a ona mi uwierzyła bo zobaczyła prawdę w aurze.- Powiedział cicho.
- Aha. Podobno prokuratura ma zamiar pytać o nas. Wiesz czasy szkolne. Musisz się przygotować na to że będziesz musiał kłamać.- Powiedziałam.
- Ty także.- Powiedział.
- Wymyślę coś na poczekaniu.- Powiedziałam z uśmiechem odsuwając się nie co.
-Tak wiem Roza.- Powiedział opierając czoło o moje.
-Musicie kończyć.- Dobiegł mnie głos Michaiła. Odsunęła się nie co od mojego męża.
-Kocham cię, pamiętaj wyciągnę cię stąd.- Powiedziałam dając mu ostatniego całusa.
-Ja ciebie tez kocham Roza.- I wtedy musiałam już naprawdę wyjść.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz