poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Księga II rozdział VI

Uczniowie ćwiczyli właśnie jedną z postaw obrony, którą im szybciej pokazałam i dokładnie wytłumaczyła, kiedy na salę wszedł Dymitr. Miał na sobie czarny strój i oczywiście swój prochowiec. Gdy szedł w moją stronę obserwował uczniów, którzy zaczęli zerkać w jego stronę. Kiedy był już przy mnie pocałował mnie w policzek i stanął obok mnie.
- Widzę, że świetnie ci idzie.- Stwierdził wpatrując się w nowicjuszy.
- Szybko się uczą, są naprawdę dobrzy. Co prawda niektórzy na początku nie mogli zrozumieć tych ruchów ale w końcu się ich wyuczyli i sobie radzą.- Powiedziałam.
- To dzięki nauczycielce.- Powiedział z uśmiechem odwracając się w moją stronę.- Tak w zasadzie to przyszedłem ci powiedzieć, że masz gościa.
- Kogo?- Spytałam zaskoczona, bo wątpię żeby Abe zdążył już przyjechać, po tym jak na niego naskoczyłam i kazałam mu tutaj przyjeżdżać. Wciąż czułam się winna że tak na niego naskoczyłam.
- A jak myślisz?- Spytał z pół uśmiechem.
- Tylko mi nie mów że Staruszek tak szybko tutaj dotarł?
- Owszem. Stwierdził że musiał tutaj być jak najszybciej bo nie wie co byś mu zrobiła gdyby przyjechał trochę później. O co chodzi?- Spytał zaciekawiony. Spojrzałam na uczniów i wypatrzyłam wśród nich Elizabeth. Ćwiczyła z chłopakiem o imieniu Tom i jak na razie była od niego o wiele lepsza, ogólnie była lepsza od wszystkich nowicjuszy.
- Widzisz tamtą dziewczynę? Po prawej z tyłu, ma włosy w takim kolorze jak moje.
- Tak widzę, to o niej ci wtedy mówiłem, kiedy wspominałem że widziałem twojego klona.- Powiedział odwracając się w moją stronę.
- No to właśnie z jej powodu zadzwoniłam do Aba. Ona jest do mnie strasznie podobna, za podobna jak na to żeby mogła być przypadkowo spotkana osobą.
- Aha i dlatego wezwałaś swojego tatę?- Spytał Dymitr przenikliwie.
- Tak przecież mnie znasz najpierw robie potem myślę.- Powiedziałam z uśmiechem.- A po za tym już długo nie widział bliźniąt.- Dodałam.- A gdzie on właściwie teraz jest?
- Poszedłem z nim po Clare i Joanna i poszedł z nimi do domu, zajmuje się teraz nimi.
- Aha no to chyba będzie się musiał nimi zajmować aż ja skończymy lekcję, bo teraz mamy razem nie?- Spytałam, choć dobrze znałam odpowiedz.
- Tak idę się przebrać, a co do uczniów…- Wskazał mi na nich głową.- Możesz już pozwolić iść im do szatni i tak już nie ćwiczą właściwie tylko pozorują ćwiczenie korzystając z twojej chwilowej nieuwagi.- Spojrzałam na nowicjuszy i faktycznie, większość nie przykładała się do ćwiczeń.
- No dobra. To ty już idź, potem do ciebie dojdę.- Gdy odszedł, zwróciłam się do nowicjuszy.- No to skoro tak wam się już nie chce to przebiegnijcie się jeszcze kółeczko i idźcie się przebrać.- Powiedziałam i usłyszałam grupowe westchnienie ale szybko zaczęli biegać, żeby mieć to za sobą.
***
Następne lekcje które prowadziłam wraz z Dymitrem zleciała szybko. Gdy tylko skończyliśmy lekcje poszliśmy po swoje rzeczy i ruszyliśmy do domu.
- Chyba za bardzo na niego naskoczyłam.- Stwierdziłam mniej więcej w połowie drogi.
- Nie przejmuj się łatwo ci wybaczy.- Powiedział Dymitr łapiąc mnie za rękę, a ciepło jego palców które zacisnęły się pokrzepiająco na moich dodało mi otuchy.
- A skąd to wiesz?- Spytałam zaczepnie.
- Bo on cię kocha, tak jak ja, a ja bym ci wybaczył wszystko.- Powiedział uśmiechając się do mnie.
- Ja ciebie też kocham i także wybaczę ci wszystko jeżeli będziesz ze mną szczery.- Powiedziałam, resztę drogi do domu milczeliśmy.
Gdy byliśmy już przy domu, usłyszeliśmy śmiech bliźniąt dobiegający zza domu, skierowaliśmy się w tamta stronę. Za domem gdzie stała podwójna huśtawka i piaskownica Clara i Joann uciekały przed Abem, który udawał że je goni. Gdy to zobaczyliśmy z Dymitrem nie mogliśmy powstrzymać śmiechu. Staruszek wyglądał w Prost komicznie, będąc ubranym w garnitur (zapewne od jakiegoś projektanta), biegając lekko pochylony za dwójką małych roześmianych urwisów i w dodatku próbował jeszcze je złapać wyciągając w ich stronę ręce. Wszyscy dopiero po chwili nas zobaczyli, bliźnięta od razu do nas podbiegły.
- Mamo zobacz, dziadek przyjechał.- Powiedział Joann. Spojrzałam na Aba który właśnie wygładzał garnitur, zaśmiałam się.
- Tak widzę. I co dobrze się bawicie?- Spytałam, Clara i Joann się rozpromienili.
- Tak.- Spojrzały po sobie a potem na Aba i już wiedziałam że coś kombinują, zerknęłam na Dymitra który chyba też to zauważył.- Na dziadka!- Krzyknął z bojowym brzmieniem Joann, i ruszył wraz z siostrą na mojego ojca. Niestety ku zawodzie bliźniąt nie udało im się przewrócić Aba. Wydałam z siebie westchnienie zawodu, Dymitr zerkną na mnie z uśmiechem. Poszliśmy w stronę Staruszka. Zdałam sobie sprawę z tego że za bardzo na niego naskoczyłam.
- Przepraszam że tak na ciebie naskoczyłam.- Powiedziałam, a na jego twarzy zagościł szeroki uśmiech. Wyciągnął do mnie ręce.
- No chodź tutaj uściskaj tatusia.- Powiedział, a ja podeszłam do niego i się przytuliłam ale już po chwili wyplątywałam się z uścisku.
- No dobra to kto taki jest ta Elizabeth?- Powiedziałam rzeczowo.
- Oj coś ty taka w gorącej wodzie kompana.- Powiedział, ale gdy tylko zobaczył moją zawziętą minę ucichł. No dobrze, dobrze może wejdziemy do środka?- Spytał wskazując na dom.
- Jasne, chodźmy.- Powiedziałam. Dymitr się nie odzywał najwidoczniej wiedział że to sprawa między mną a Abem. Gdy weszliśmy do domu dzieci poszły na dywanik w kącie który był odznaczony jako miejsce do zabaw, a Dymitr z Abem usiedli przy stole na kanapie.
- Może kawy, herbaty, czegoś zimnego?- Spytałam idąc do kuchni.
- Poproszę kawę.- Powiedział Abe.
- A ty Towarzyszu coś chcesz?- Zwróciłam się do mojego męża.
- Może coś zimnego.
Gdy tylko zrobiłam kawę i nalałam do szklanek cos zimnego, dla mnie, Dymitra i bliźniąt wróciłam do salonu. Mój mąż i ojciec prowadzili ożywioną rozmowę z której niewiele rozumiałam. Gdy usiadłam, zwróciłam się do nich:
- To co możemy teraz przejść do sedna naszego spotkania?
- Tak oczywiście.- Powiedział Staruszek biorąc łyk kawy, lekko się skrzywił.- No ta kawa mogłaby posłużyć za paliwo rakietowe.- Stwierdził z uśmiechem i wypił jeszcze jeden większy łyk.- No to tak kim jest Elizabeth Town się pytasz. To twoja przyrodnia siostra.- Powiedział po prostu.- A mogę wiedzieć skąd o niej wiesz?
- Bo ją uczę?- Odpowiedziałam pytaniem.
- Przecież ona mieszka w Rumunii.- Powiedział zaskoczony.
- Przyjechała tutaj bo jest najlepszą uczennicą, taki awans.- Odpowiedziałam automatycznie.
- Aha no tak.- Powiedział i się rozpogodził.- Czyli to oznacza że oby dwie moje córeczki są zdolnymi wojowniczkami.- Był taki rozpogodzony, a mi ręce opadły.
- Ale dlaczego nigdy nic nie usłyszałam o tym że mam siostrę?- Spytałam podnosząc głos.
- Rose spokojnie.- Powiedział Dymitr kładąc dłoń na mojej ręce i lekko ją ściskając.
- Nie uważałem nigdy żeby to było konieczne, ona miała swoje życie tam ty swoje tutaj, nic nie wskazywało na to że wasze drogi się skrzyżują.- Powiedział.
- Ale nie uważasz że powinnam wiedzieć?- Spytałam oburzona.
- Ona tez nic o tobie nie wie, ona nawet mnie nie zna.
- No wiesz gdybym nie pojechała wtedy do Rosji to tez zapewne bym cię nie znała.- Stwierdziłam.- Mam jeszcze jakieś rodzeństwo o którym nie wiem?
- O ile wiem to nie. – Powiedział uśmiechając się.- A mógłbym się spotkać z tą Elizabeth, skoro już ty wiesz że ona jest twoja siostrą to ona tez może o tym wiedzieć.- Spojrzałam na Dymitra.
- Myślę że to będzie prawidłowe, a lekcje się niedługo kończą więc mogę podzwonić tam gdzie trzeba.- Powiedział mój ukochany, dokładnie odgadując moje myśli.
Po pół godzinie usłyszeliśmy niepewne pukanie do drzwi.
- Pójdę otworzyć.- Powiedziałam wstając, otworzyłam drzwi, za nimi stała Elizabeth, a  parę kroków dalej Tom jeden ze strażników, kiwnęłam mu ręką.- Dzięki.- Odmachnął mi i skierował się do akademii. Po czym spojrzałam na onieśmieloną Elizabeth. No nic podobieństwo jest i to nie małe, ale zachowanie już teraz widziałam, że mamy różne, ja nigdy nie stałabym tak niepewnie.- Wejdź.- Wskazałam na wnętrze domu odsuwając się od drzwi. Niepewnie weszła i rozejrzała się po salonie. Bliźnięta spojrzały na gościa zaciekawione, po czym jak to na dobrze wychowane dzieci przystało wstały podeszły do Elizabeth i kolejno podały jej rączkę mówiąc jak się nazywają, a ona delikatnie uścisnęła każdą rączkę i uśmiechnęła się do Clary i Jaonna którzy już po chwili  z powrotem byli na swoich starych miejscach.
- No charakterem to na pewno się różnicie.- Powiedział Abe głosem eksperta spoglądając na nas. Spojrzałam na niego i zamknęłam drzwi.
- Usiądź.- Zwróciłam się do Elizabeth, po czym usiadłam obok Dymitra, a ona na krańcu fotela.
- Czy mogę zapytać o co chodzi?- Zapytała.
- Jesteś moją córką i siostrą Rose.- Powiedział po prostu Abe. Dziewczyna było widać że jest zaskoczona, spojrzała na mnie i na Aba, potem też na Dymitra, jakby szukała wsparcia u kogoś kto nie ma zapewne do czynienia z tą sprawą.
- To prawda.- Powiedział Dymitr, swoim głębokim głosem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz