- Dobra to ja tylko wpadnę do mieszkania się przebrać i pójdę
na zakupy.- powiedziałam do Dymitra stając przed naszymi drzwiami.
- A może chciałabyś żebym poszedł z tobą?
- No chyba zwariowałeś. Poszukam kogoś płci żeńskiej. Ty byś
się wynudził. Powinieneś odpocząć.
- Nie Rosa to ty powinnaś odpoczywać.- powiedział otwierając
drzwi.
- Tak tylko że ja odpoczywałam przez ostatnie kilka tygodni.-
Weszłam do pokoju i od razu poszłam po rzeczy, które będą się nadawały na
zakupy.
Wzięłam koszule dzięki której nie będzie widać mojego brzucha
i wygodne spodnie. Chciałam zakładać buty kiedy ktoś zapukał do drzwi. Dymitr
otworzył.
- Witam Wasza Wysokość.- powiedział. A ja już wiedziałam że
to Lissa.
- Przecież wiele razy mówiłam ci strażniku Bielkow że masz mi
mówić Lissa.- powiedziała ze śmiechem.- Jest Rose?
- Oczywiście wejdź.- powiedział odsuwając się aby Lissa mogła
wejść.
- Hej.- powiedziałam wychylając się z sypialni.
- Hej, nie uwierzysz mam teraz czas wolny.- Powiedziała
podekscytowana.
- Żartujesz sobie? Przecież od kiedy zostałaś królową bez
przerwy masz jakieś spotkania, konferencje i Bóg wie co.- odparłam ze śmiechem.
- Udało się może to jest tylko godzina ale zawsze to coś i
pomyślałam że spędzę ten czas z tobą, bo n miałam ostatnio dla ciebie zbyt
wiele czasu.
- A nie wolisz spędzić tego czasu z Christianem?
- Jestem z nim przez cały czas.
- No to skoro tak sprawy się mają co powiesz na zakupy?-
spytałam wkładając trampki.
- A Czemu nie już dawno nie byłam na zakupach dla rozrywki.- Powiedziała
z uśmiechem.
- I widzisz Dymitr nie pójdę sama.- powiedziałam uśmiechając
się do niego figlarnie.
- Wasza Wysokość nam z nieba spadła.
- Mówiłam już LISSA. – Powiedziała Liss przewracając oczami.-
Dlaczego on ciągle mnie tak tytułuje przecież każdy wie że tego nie lubię.
- Bo on już taki jest. To co idziemy?
- No jasne.
- Wrócę za jakiś czas.- Powiedziałam całując Dymitra w
policzek.
- Nie przemęczaj się za bardzo, a tak po za tym miłej zabawy.
- Na razie.
- Do zobaczenia strażniku Bielkow.- powiedziała Lissa
podkreślając ostatnie dwa słowa.
- Zapomniałam o czymś poczekasz chwile? – spytałam i szybko
wróciłam do pokoju.
Dymitr spojrzał na mnie zdziwiony:
- Zapomniałaś czegoś?
- Mogę powiedzieć Lissę?- spytałam przejęta.
- Myślę że jej możemy zaufać.- powiedział z uśmiechem.
- To dobrze.- podeszłam do niego dałam mu całusa i wróciłam
do Lissy która czekała na korytarzu.
Lissa miała na sobie zielona bluzkę podkreślającą kolor jej
oczu, a także było w niej widać że ma niewielkie zaokrąglenie w dolnej części
brzucha do tego ciemne spodnie idealnie podkreślające jej długie nogi, które
charakteryzowały praktycznie wszystkich Morozów. Do tego zielone baleriny.
Krótko mówiąc wyglądała przepięknie.
- Co słychać? Jak się czujesz?- zagadnęłam.
- Ogólnie wszystko dobrze te obowiązki królowej SA dosyć
męczące, Christian jest dla mnie dużym wsparciem, stara się robić tak aby było
jak najmniej spotkań każdego dnia co nie jest łatwe. A co u ciebie?
- Wszystko dobrze, meczy mnie to ciągłe leżenie już czuję że
tracę kondycje, chyba długo mi zajmie odzyskanie jej po ciąży ale czego się nie
robi dla dzieci. Poza tym Dymitr dziś odebrał wyniki.
- I jak?
- To w stu procentach jego dzieci. Chociaż wciąż nie wiemy
jak to możliwe, ale się tym nie przejmujemy.
- Na pewno znajdzie się jakieś rozwiązanie tak się cieszę. A
jak Dymitr to przyjął?
- Był prze szczęśliwy. Mamy zresztą iść jutro wieczorem według
czasu ludzkiego na kolacje i będzie miał dla mnie jakąś niespodziankę.
- Ciekawe co to będzie?
- Tez jestem ciekawa ale i tak wiem, że
teraz mi nic nie powie.
- To będzie musiało być coś specjalnego.
Rozmawiałyśmy dalej idąc do centrum handlowego czyli
wydzielonej części Dworu na sklepy odzieżowe, drogerie itp. Weszłyśmy do
pierwszego sklepu od razu zaczęłam przeglądać rzeczy wraz z Lissą.
Pokazywałyśmy sobie co ładniejsze rzeczy i je nawzajem oceniałyśmy.
- Mam coś idealnego dla ciebie.- Powiedziała Lissa pokazując
mi sukienkę. Była biała, u góry była dopasowana, od tali w dół opadała luźno
sięgała by mi do kolan, poza tym u góry miała czarne zdobienia które ciągnęły
się przez całą talię, po lewym boku i tworzyły jedno ramiączko. Była absolutnie
przepiękna.
- Muszę ją przymierzyć. – powiedziałam biorąc sukienkę od
Lissy.
Poszłam do przymierzalni i szybko się przebrałam, Jak tylko
ją zapięłam i spojrzałam w lustro wiedziałam że musi być moja.
- I jak przymierzyłaś?- Dobiegł mnie głos Lissy zza drzwi
przebieralni.
- No.
- I co nie pokażesz mi się?
- Dobra wychodzę.- I wyszłam Lissa na mnie spojrzała, A jej
oczy się rozświetliły.
- Musisz ją mieć, wyglądasz w niej zachwycająco. Dymitr
padnie z wrażenia.- powiedziała przyglądając mi się ze wszystkich stron.
- I mój brzuch można wziąć tylko za kolejną fałdkę sukienki.-
Powiedziałam wracając do przymierzalni.
Szybko się przebrałam w swój strój i wyszłam. Lissa wciąż
przeszukiwała wieszaki. Podeszłam do niej.
- No dobra teraz trzeba znaleźć coś dla ciebie.- powiedziałam
z uśmiechem.
- Ale ja mam masę rzeczy których nigdy nie ubiorę. Nie
potrzebuję więcej. Christian mi wciąż narzeka, że mam za dużo rzeczy ale to nie
moja wina oni mi je po prostu przynoszą. Większość tych sukni i tak oddaje.
- No właśnie przysyłają ci, dlatego musimy znaleźć coś co ty
sama sobie wybierzesz.- Zaczęłam przeszukiwać sukienki.
- Nie ma potrzeby te ubrania są całkiem niezłe.- Próbowała
dalej mnie przekonać.
- „Całkiem niezłe”, a powinny być
odlotowe, czadowe, fantastyczne, wybierz sobie pojęcie.- powiedziałam to
najbardziej dobitnie jak tylko umiałam.
- Oj, Rose dobrze poszukajmy czegoś dla
mnie.- W końcu uległa.
Przeszukiwałam trzeci wieszak kiedy
zobaczyłam coś idealnego. Zielona sukienka do ziemi, bez ramiączek, górę ma
dopasowaną a dół opada luźno. Pokazałam ją Lissie.
- Co powiesz na tą?- Spojrzała na nią,
oczy jej się roziskrzyły.
- Chyba będę musiała ją przymierzyć.
- Chyba? Ty musisz ją przymierzyć
koniecznie.- Powiedziałam unosząc trochę głos. – No już idź. – Powiedziałam
wciskając jej to cudo w ręce i popychając w stronę przebieralni.
Po pięciu minutach pokazała mi się w tym
cudeńku. Co mogę powiedzieć? Na wieszaku wyglądało świetnie na niej tysiąc razy
lepiej.
- I jak?- spytała.
- Bosko.
- Wezmę ją.- powiedziała z przekonaniem
- Innej opcji nie ma.
Zapłaciłyśmy za nasze zakupy i poszłyśmy
dalej. Pochodziłyśmy jeszcze chwile po sklepach, kiedy okazało się że Lissa
musi już wracać do obowiązków. Pożegnałyśmy się ze sobą i każda poszła w własną
stronę.
Wróciłam do naszego mieszkania. O dziwo
Dymitra nie było. Na nocnym stoliku leżała kartka z wiadomością od niego:
„Wrócę nie długo nie czekaj na mnie.”
Schowałam sukienkę do szafy i przebrałam
się w piżamę. Zaczęłam oglądać jakiś film ale szybko zasnęłam. Obudziło mnie
lekkie podnoszenie, otworzyłam oczy i zobaczyłam Dymitra. Niósł mnie do
sypialni.
- Hej.- powiedziałam.
- Przepraszam nie chciałem cię obudzić.-
Powiedział cicho.
- Nic się nie stało.- Położył mnie na łóżku i położył się
obok. Wtuliłam się w niego i zasnęłam ponownie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz