Poczułam,
że ktoś mną potrząsa, nie wiedziałam co się dzieje.
- Rose!
Słyszysz mnie? – Wołał jakiś spanikowany dziewczęcy głos.
- Wasza
wysokość. Może trochę spokojniej. Rosmarie dopiero wczoraj się wybudziła,
potrzebuje spokoju. – No chociaż ten głos rozpoznałam Paul. Zaczęłam otwierać
oczy.
-
Mogłabyś mną nie potrząsać? Już się obudziłam. – Odparłam.
Zobaczyłam
nad sobą blondynkę o niebieskich oczach. Włosy miała upięte w wyszukany kok.
Była może w moim wieku. Mierzyła tak z metr osiemdziesiąt a na dodatek
posiadała fantastyczną figurę modelki. Ubrana była w białą koszulkę bez rękawów
do tego dopasowane czarne spodnie. Na nogach botki o lekkim podwyższeniu. Szyję
jej natomiast zdobił naszyjnik delikatny aczkolwiek elegancki i drogi kolczyki
musiały być staranie dopasowane a może i z tego samego zestawu, no znawcą w tym
temacie to nie jestem. Palec serdeczny zdobiła obrączka raczej z srebrnego
złota wiadomo więc, iż zamężna.
-Nie waż
się więcej mnie tak straszyć, to jest rozkaz! – powiedziała z miną o treści
zgorzkniała nauczycielka matmy. Jednak po chwili jej twarz złagodniała i
przybrała minę zatroskanej matki- Przepraszam, to nie miało tak zabrzmieć, nie
chciałam Ci rozkazywać. Nigdy bym przecież Ci nie rozkazywała.
Zgłupiałam
w tym monecie, o co tej kobiecie chodzi.
-Przepraszam bardzo ale mam takie malutkie pytanie kim jesteś? Nie żeby coś ale chcesz mi wpierw rozkazywać, później jednak nie. Niby nic ale chyba powinnaś się wpierw zdecydować co chcesz tym osiągnąć. Więc spróbujmy jeszcze raz i zacznijmy rozmowę jak normalni ludzie więc jakbyś mogła mi się łaskawie przedstawić byłabym bardzo wdzięczna.
-Ach no tak zapomniałam Dr. Paul wspominał mi, że masz amnezje, jednak liczyłam, że mnie poznasz- to mówiąc zawiesiła smutno głowę w dół, aż mi się jej żal zrobiło. Ta amnezja jest męcząca
-Wybacz mi ale nie znam Cię, a może i znam tylko nie pamiętam.
-Tak więc tak jak mówiłaś powinnam się przedstawić na imię mi Lissa. A ten tam przystojniak to…- mówiąc to jej ręką powędrowała w kierunku młodego mężczyzny, o jeny nie zauważyłam go! W każdym razie błękitnooki brunet z dopasowaną koszulę pod kolor oczu na to skromną marynarka i coś co wydawało mi się oczywiste jeansy. Liczył sobie pewnie tyle lat co ja, może troszkę starszy.
-Liss litości mam usta a na dodatek umiem ich używać ale o tym to ty aż za dobrze wiesz- przerwał jej z lekką ironią w głosie – Wiec witaj jestem Christian, Ozera- posłał mi coś w stylu nieziemskiego uśmiechu.
-Mhm - I co ja mam teraz niby powiedzieć?
-Rose proszę powiedz nam jak się czujesz?- Spytała się Lisa w odpowiedzi moją niezbyt wyczerpującą odpowiedz
- Hmm w sumie jest okej tylko wszystko mnie denerwuje. Panuje jakieś takie ogólne rozdrażnienie – Mówiąc to posłałam uśmiech mam nadzieje, że wyszedł.
-Ale dlaczego?- widziałam zdezorientowanie w jej oczach
- No taki ktoś raczył mnie obudzić w dość nieprzyjemny sposób
-Ojej Rose naprawdę Cię przepraszam. Naprawdę nie chciałam Cię budzić tylko, że Dymitr powiedział mi o twoim wybudzeniu. Musieliśmy tutaj przyjść a ty spałaś ja naprawdę się bałam, że znowu wpadłaś w śpiączkę musiałam to zrobić.-mówiąc to gestykulowała zażarcie w powietrzu.
-Wiesz w danym monecie ta śpiączka Ahh wydaje mi się czymś cudownym –mówiąc to ziewnęłam przeciągle.
-Słuchaj a pamiętasz coś sprzed tej okrutnej walki? –I znów mina zatroskanej mamuśki
-Przepraszam bardzo ale mam takie malutkie pytanie kim jesteś? Nie żeby coś ale chcesz mi wpierw rozkazywać, później jednak nie. Niby nic ale chyba powinnaś się wpierw zdecydować co chcesz tym osiągnąć. Więc spróbujmy jeszcze raz i zacznijmy rozmowę jak normalni ludzie więc jakbyś mogła mi się łaskawie przedstawić byłabym bardzo wdzięczna.
-Ach no tak zapomniałam Dr. Paul wspominał mi, że masz amnezje, jednak liczyłam, że mnie poznasz- to mówiąc zawiesiła smutno głowę w dół, aż mi się jej żal zrobiło. Ta amnezja jest męcząca
-Wybacz mi ale nie znam Cię, a może i znam tylko nie pamiętam.
-Tak więc tak jak mówiłaś powinnam się przedstawić na imię mi Lissa. A ten tam przystojniak to…- mówiąc to jej ręką powędrowała w kierunku młodego mężczyzny, o jeny nie zauważyłam go! W każdym razie błękitnooki brunet z dopasowaną koszulę pod kolor oczu na to skromną marynarka i coś co wydawało mi się oczywiste jeansy. Liczył sobie pewnie tyle lat co ja, może troszkę starszy.
-Liss litości mam usta a na dodatek umiem ich używać ale o tym to ty aż za dobrze wiesz- przerwał jej z lekką ironią w głosie – Wiec witaj jestem Christian, Ozera- posłał mi coś w stylu nieziemskiego uśmiechu.
-Mhm - I co ja mam teraz niby powiedzieć?
-Rose proszę powiedz nam jak się czujesz?- Spytała się Lisa w odpowiedzi moją niezbyt wyczerpującą odpowiedz
- Hmm w sumie jest okej tylko wszystko mnie denerwuje. Panuje jakieś takie ogólne rozdrażnienie – Mówiąc to posłałam uśmiech mam nadzieje, że wyszedł.
-Ale dlaczego?- widziałam zdezorientowanie w jej oczach
- No taki ktoś raczył mnie obudzić w dość nieprzyjemny sposób
-Ojej Rose naprawdę Cię przepraszam. Naprawdę nie chciałam Cię budzić tylko, że Dymitr powiedział mi o twoim wybudzeniu. Musieliśmy tutaj przyjść a ty spałaś ja naprawdę się bałam, że znowu wpadłaś w śpiączkę musiałam to zrobić.-mówiąc to gestykulowała zażarcie w powietrzu.
-Wiesz w danym monecie ta śpiączka Ahh wydaje mi się czymś cudownym –mówiąc to ziewnęłam przeciągle.
-Słuchaj a pamiętasz coś sprzed tej okrutnej walki? –I znów mina zatroskanej mamuśki
-Znowu mam
mówić o tym jak mało wiem o samej sobie? A może mam wspomnieć o tym jakie to
wspaniałe uczucie- nie mogłam powstrzymać się od rzucenia ironii w stronę Dr.
Paula
-Oj kochaniutka przecież wiesz, że nie musisz robić nic na co byś nie miała ochoty-powiedział z uśmiechem
-Naprawdę miło mi to słyszeć –twarz Lissy zaczynała wyrażać zrezygnowanie. Przerzuciłam wzrok na Christiana szukając w jego oczach wsparcia.
-Lisso powinnaś być bardziej cierpliwa, Dimitr mówił o ty, że to może troszkę potrwać zanim się przekona.
-Tak no racja… Naprawdę nie wiem co myślałam- Tylko ślepiec nie zobaczyłby jak bardzo posmutniała choć i on by o tym wiedział.
-Czy ktoś łaskawie mógłby mi powiedzieć o co się tutaj sytuacja rozchodzi-ta sytuacja stawała się naprawdę irytująca
-Lissa miała żmudną nadzieje, że chociaż ją będziesz pamiętała- odparł Christian
- Naprawdę tyle razy o tym już mówiłam ale skoro chcecie powtórzę nie pamiętam nic dosłownie nic. Dimitr był na tyle łaskawym człowiekiem, że uświadomił mnie o moim imieniu. Teraz natomiast zjawiacie się wy oczekując, że będę was pamiętać . Na litość boską zróbcie mi listę ludzi, których powinnam znać albo jeszcze lepiej bym z każdym zamieniła po zdaniu co nie? Więc rozłóżmy namiocik zaprośmy na kawkę i miłą rozmowę czyż to nie wspaniałe- zaczynało mi powoli braknąć tchu jednak ta sytuacja była naprawdę beznadziejna, wzięłam więc głęboki wdech próbując przy okazji odrobinę ostudzić swoje emocje- A ja nie pamiętałam nawet swojego nazwiska, czy wy to rozumiecie . Skoro wy macie taki nastrój by dawać mi wyrzuty o to że mam amnezje no to proszę bardzo a może pytania jeden z dziesięciu? Milionerzy? Z pewnością na nie wszystkie odpowiem. Ale jeśli ktoś z tutaj obecnych nie zrozumiał mojego monologu to powiem wprost NIC NIE PAMIĘTAM! W tym monecie chyba głupi by zrozumiał – podczas ostatnich słów nie mogłam już powstrzymać targających mną emocji.
Dr. Paul jako pierwszy odzyskał głos po moim monologu odchrząknąwszy i rzekł.
- Myślę, że będzie lepiej jeśli zostawimy Rose samą, powinna ochłonąć
Zrobiło mi się wstyd a w sercu czułam pękającą krę zrozumienia i smutku, bałam się spojrzeć im w oczy więc spuściłam tylko głową słysząc kroki zbliżające się do drzwi
-Rose mam nadzieje, że jak następnym razem wpadnę będziesz się lepiej czuła – na odchodnym rzekła do mnie Lisa, chciałam by wszyli wszyscy. Poczekałam tylko, aż pojawi się typowy klik przy zamykaniu drzwi.
Nie mogłam się dłużej powstrzymać. Łzy cisnęły mi się na oczy, a ja nie miałam siły ich blokować . Zwinęłam się w kłębek na łóżku licząc, że dzięki temu nie rozpadnę się na kawałeczki. Naprawdę nie mam bladego pojęcia co się stało, jak to możliwe by zapomnieć wszystko dosłownie wszystko. Mówi się, że to co było wczoraj jest historią, wczorajszy dzień może i pamiętam ale co się działo przedtem kiedy spałam jak mam to zrozumieć z malutkich skrawków tego co mi z wspomnień zostało. To wszystko jest zbyt pogmatwane. Nie wiem czym, kim, byłam co robiłam. Powoli zaczynam tracić głowę.
Po głowie zaczęły mi krążyć myśli o ludziach, których kiedyś znałam w swoim dawnym życiu. Posiadałam przyjaciół? A jeśli ich miałam jacy oni byli dla mnie, a ja dla nich. Jaka ja kiedyś byłam? Chciałabym naprawdę bym chciała by to wróciło to co stworzyłam przez 19 lat mojej egzystencji to wszystko doprowadza mnie do białej gorączki.
Znowu charakterystyczny klik dla otwieranych drzwi i zapewne znowu ktoś to będzie oczekiwał, że będę go pamiętać. Postanowiłam udawać, że śpię. Postać zamknęła cicho drzwi i powoli i bezszelestnie ruszyła w stronę mojego łóżka. Chwile stała nade mną. Pal licho jeśli to czarny kosiarz albo jego sługa niech i mnie zabiją wszystko jedno. Jednak postać przysiadła na skraju mojego łóżka. Czułam na karku dreszczyki ciekawości któż to jest. Na moim ramieniu jednak wylądowała ciepła dłoń i zaczęła mnie delikatnie głaskać poczułam, że dreszczyki zaczynają się robić coraz przyjemniejsze.
-Co się stało?-wiedziałam, że to Dimitr. Nie mogłam przed nim udawać, że śpię więc odwróciłam się w kierunku jego głosu. Jego brązowe oczy zażarcie patrzyły się we mnie. W sercu czułam, że to ktoś ważny ale ja naprawdę go nie pamiętałam.
-Mam uczucie, że coś we mnie Cię rozpoznaje, i wiem czuje to znałam Cię kiedyś i powinnam znać teraz. – Mojej słowa wywołały uśmiech na jego twarzy. A moje serce jak na komendę zaczęło szybciej bić.
-Nie martw się, na pewno nastanie taki dzień kiedy sobie wszystko przypomnisz. No nie ukrywam mam nadzieje, że jak będę tym pierwszym.
-A jeśli to nigdy nie nastąpi, a ja do końca życia będę taka zagubiona.
-Wtedy opowiem Ci wszystko co tylko będziesz chciała
-To dlaczego nie zrobisz tego teraz?
-Lepiej troszkę poczekać, zawszę jest szansa, że sobie przypomnisz. Teraz i tak masz bardzo dużo stresów i sama ta sytuacja musi być dla ciebie trudna. Uwierz mi to byłby za duży szok. Bezpieczniej będzie dawać Ci informacje stopniowo, żeby Ci się nie zlało a ty będziesz mogła to sobie w międzyczasie przemyśleć.
-Czy zawsze prawisz ludziom lekcje w stylu Zen?-Powiedziałam z uśmiechem na twarzy. Przy okazji usiadłam na łóżku by wygodniej mi było na niego patrzeć.
-Nigdy ich nie lubiłaś- powiedział z uśmiechem
-Mówiłam to już kiedyś?
-Tak, jakieś kilka razy już o tym wspomniałaś
-Wiesz jest coś takiego, że pamiętam kilka zdań, momentów. Lekarz mi powiedział, że mój mózg wciąż walczy
-Tak to do ciebie bardzo podobne. Rzadko się poddajesz bez walki.
-Mam takie pytanko. Jest gdzieś tutaj łazienka?- spytałam. Zdałam sobie sprawę, że mam potrzebę
-Oczywiście, że jest to tamte drzwi – Powiedział wskazując głową na drzwi, których przedtem nie widziałam.
Spróbowałam wstać, niestety moje nogi były bardzo słabe a ta próba wstania naprawdę mnie zmęczyła. Zdałam sobie także sprawę, że nie wstawałam z łóżka od kiedy zapadłam w śpiączkę.
-Pomóc Ci?-zaoferował swą pomoc Dimitr szybko zjawiając się przy mnie.
-Jakbyś był na tyle łaskaw. Moje nogi są dość słabe od tego leżakowania w tym przeklętym łóżku
-To raczej nic dziwnego. Już Ci pomagam.
Podparłam się na nim i spróbowałam się na nim uwiesić, jednak i moje ręce były zbyt słabe. Dimitr lewą rękę wsunął pod kolana a prawą złapał mnie pod karkiem.
-Teraz zawieś mi swoje ręce na szyi, i jedziemy – zaśmiałam się kiedy on pewnie wstał na nogach i jak bym była nic nie ważącym piórkiem zaniósł mnie pod drzwi łazienki – No widzisz masz osobistego szofera do dowożenia pod łazienkę. Myślisz, że dasz radę sama sobie poradzić w łazience?
-Tak jak co to będę krzyczeć - to mówiąc oparł mnie o ścianę, i otworzył mi drzwi
-No to zapraszam ja tutaj sobie poczekam jak na prawdziwego ochroniarza przystało.
-Oj kochaniutka przecież wiesz, że nie musisz robić nic na co byś nie miała ochoty-powiedział z uśmiechem
-Naprawdę miło mi to słyszeć –twarz Lissy zaczynała wyrażać zrezygnowanie. Przerzuciłam wzrok na Christiana szukając w jego oczach wsparcia.
-Lisso powinnaś być bardziej cierpliwa, Dimitr mówił o ty, że to może troszkę potrwać zanim się przekona.
-Tak no racja… Naprawdę nie wiem co myślałam- Tylko ślepiec nie zobaczyłby jak bardzo posmutniała choć i on by o tym wiedział.
-Czy ktoś łaskawie mógłby mi powiedzieć o co się tutaj sytuacja rozchodzi-ta sytuacja stawała się naprawdę irytująca
-Lissa miała żmudną nadzieje, że chociaż ją będziesz pamiętała- odparł Christian
- Naprawdę tyle razy o tym już mówiłam ale skoro chcecie powtórzę nie pamiętam nic dosłownie nic. Dimitr był na tyle łaskawym człowiekiem, że uświadomił mnie o moim imieniu. Teraz natomiast zjawiacie się wy oczekując, że będę was pamiętać . Na litość boską zróbcie mi listę ludzi, których powinnam znać albo jeszcze lepiej bym z każdym zamieniła po zdaniu co nie? Więc rozłóżmy namiocik zaprośmy na kawkę i miłą rozmowę czyż to nie wspaniałe- zaczynało mi powoli braknąć tchu jednak ta sytuacja była naprawdę beznadziejna, wzięłam więc głęboki wdech próbując przy okazji odrobinę ostudzić swoje emocje- A ja nie pamiętałam nawet swojego nazwiska, czy wy to rozumiecie . Skoro wy macie taki nastrój by dawać mi wyrzuty o to że mam amnezje no to proszę bardzo a może pytania jeden z dziesięciu? Milionerzy? Z pewnością na nie wszystkie odpowiem. Ale jeśli ktoś z tutaj obecnych nie zrozumiał mojego monologu to powiem wprost NIC NIE PAMIĘTAM! W tym monecie chyba głupi by zrozumiał – podczas ostatnich słów nie mogłam już powstrzymać targających mną emocji.
Dr. Paul jako pierwszy odzyskał głos po moim monologu odchrząknąwszy i rzekł.
- Myślę, że będzie lepiej jeśli zostawimy Rose samą, powinna ochłonąć
Zrobiło mi się wstyd a w sercu czułam pękającą krę zrozumienia i smutku, bałam się spojrzeć im w oczy więc spuściłam tylko głową słysząc kroki zbliżające się do drzwi
-Rose mam nadzieje, że jak następnym razem wpadnę będziesz się lepiej czuła – na odchodnym rzekła do mnie Lisa, chciałam by wszyli wszyscy. Poczekałam tylko, aż pojawi się typowy klik przy zamykaniu drzwi.
Nie mogłam się dłużej powstrzymać. Łzy cisnęły mi się na oczy, a ja nie miałam siły ich blokować . Zwinęłam się w kłębek na łóżku licząc, że dzięki temu nie rozpadnę się na kawałeczki. Naprawdę nie mam bladego pojęcia co się stało, jak to możliwe by zapomnieć wszystko dosłownie wszystko. Mówi się, że to co było wczoraj jest historią, wczorajszy dzień może i pamiętam ale co się działo przedtem kiedy spałam jak mam to zrozumieć z malutkich skrawków tego co mi z wspomnień zostało. To wszystko jest zbyt pogmatwane. Nie wiem czym, kim, byłam co robiłam. Powoli zaczynam tracić głowę.
Po głowie zaczęły mi krążyć myśli o ludziach, których kiedyś znałam w swoim dawnym życiu. Posiadałam przyjaciół? A jeśli ich miałam jacy oni byli dla mnie, a ja dla nich. Jaka ja kiedyś byłam? Chciałabym naprawdę bym chciała by to wróciło to co stworzyłam przez 19 lat mojej egzystencji to wszystko doprowadza mnie do białej gorączki.
Znowu charakterystyczny klik dla otwieranych drzwi i zapewne znowu ktoś to będzie oczekiwał, że będę go pamiętać. Postanowiłam udawać, że śpię. Postać zamknęła cicho drzwi i powoli i bezszelestnie ruszyła w stronę mojego łóżka. Chwile stała nade mną. Pal licho jeśli to czarny kosiarz albo jego sługa niech i mnie zabiją wszystko jedno. Jednak postać przysiadła na skraju mojego łóżka. Czułam na karku dreszczyki ciekawości któż to jest. Na moim ramieniu jednak wylądowała ciepła dłoń i zaczęła mnie delikatnie głaskać poczułam, że dreszczyki zaczynają się robić coraz przyjemniejsze.
-Co się stało?-wiedziałam, że to Dimitr. Nie mogłam przed nim udawać, że śpię więc odwróciłam się w kierunku jego głosu. Jego brązowe oczy zażarcie patrzyły się we mnie. W sercu czułam, że to ktoś ważny ale ja naprawdę go nie pamiętałam.
-Mam uczucie, że coś we mnie Cię rozpoznaje, i wiem czuje to znałam Cię kiedyś i powinnam znać teraz. – Mojej słowa wywołały uśmiech na jego twarzy. A moje serce jak na komendę zaczęło szybciej bić.
-Nie martw się, na pewno nastanie taki dzień kiedy sobie wszystko przypomnisz. No nie ukrywam mam nadzieje, że jak będę tym pierwszym.
-A jeśli to nigdy nie nastąpi, a ja do końca życia będę taka zagubiona.
-Wtedy opowiem Ci wszystko co tylko będziesz chciała
-To dlaczego nie zrobisz tego teraz?
-Lepiej troszkę poczekać, zawszę jest szansa, że sobie przypomnisz. Teraz i tak masz bardzo dużo stresów i sama ta sytuacja musi być dla ciebie trudna. Uwierz mi to byłby za duży szok. Bezpieczniej będzie dawać Ci informacje stopniowo, żeby Ci się nie zlało a ty będziesz mogła to sobie w międzyczasie przemyśleć.
-Czy zawsze prawisz ludziom lekcje w stylu Zen?-Powiedziałam z uśmiechem na twarzy. Przy okazji usiadłam na łóżku by wygodniej mi było na niego patrzeć.
-Nigdy ich nie lubiłaś- powiedział z uśmiechem
-Mówiłam to już kiedyś?
-Tak, jakieś kilka razy już o tym wspomniałaś
-Wiesz jest coś takiego, że pamiętam kilka zdań, momentów. Lekarz mi powiedział, że mój mózg wciąż walczy
-Tak to do ciebie bardzo podobne. Rzadko się poddajesz bez walki.
-Mam takie pytanko. Jest gdzieś tutaj łazienka?- spytałam. Zdałam sobie sprawę, że mam potrzebę
-Oczywiście, że jest to tamte drzwi – Powiedział wskazując głową na drzwi, których przedtem nie widziałam.
Spróbowałam wstać, niestety moje nogi były bardzo słabe a ta próba wstania naprawdę mnie zmęczyła. Zdałam sobie także sprawę, że nie wstawałam z łóżka od kiedy zapadłam w śpiączkę.
-Pomóc Ci?-zaoferował swą pomoc Dimitr szybko zjawiając się przy mnie.
-Jakbyś był na tyle łaskaw. Moje nogi są dość słabe od tego leżakowania w tym przeklętym łóżku
-To raczej nic dziwnego. Już Ci pomagam.
Podparłam się na nim i spróbowałam się na nim uwiesić, jednak i moje ręce były zbyt słabe. Dimitr lewą rękę wsunął pod kolana a prawą złapał mnie pod karkiem.
-Teraz zawieś mi swoje ręce na szyi, i jedziemy – zaśmiałam się kiedy on pewnie wstał na nogach i jak bym była nic nie ważącym piórkiem zaniósł mnie pod drzwi łazienki – No widzisz masz osobistego szofera do dowożenia pod łazienkę. Myślisz, że dasz radę sama sobie poradzić w łazience?
-Tak jak co to będę krzyczeć - to mówiąc oparł mnie o ścianę, i otworzył mi drzwi
-No to zapraszam ja tutaj sobie poczekam jak na prawdziwego ochroniarza przystało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz