Ciemność była w koło mnie, nie
widziałam nic prócz czerni. Nic nie czułam. Słyszałam tylko urywki
niezrozumiałych zdań słów.
- Nie wiadomo czy się w ogóle
wzbudzi, a jak się wzbudzi nie wiadomo jakie będą powikłania.- Były to słowa
które udało mi się ułożyć w logiczną całość, choć nic dla mnie nie znaczyły.
Wiązało się z nimi tylko jedno pytanie. Czy to o mnie mówiono? Momentami
słyszałam że ktoś coś - chyba do mnie- mówi. Mówią :” Musisz być silna”,
„Musisz się obudzić”.
Ale ja nie wiedziałam nic, kto to do
mnie mówi, dlaczego miałam się obudzić po prostu nic nie wiedziałam. W ogóle
kim ja jestem? Nie wiedziałam jak mam na imię, na nazwisko? Ile mam lat? Czy
mam chłopaka, może męża? Czy mam dzieci? Nic nie wiedziałam, nie pamiętałam nic
na swój temat. W mojej głowie panowała pustka. Nie mogłam poruszyć palcami,
ręką nawet nie miałam siły otworzyć oczu. Jednego byłam pewna wciąż je miałam.
Czułam jak coś wbijało mi się w rękę albo jak ktoś dawał mi latarką po oczach.
Zaczęła mi wracać władza w ciele, na
początku nic nie mogłam zrobić po za wsłuchiwaniem się słyszałam równe pip,
pip, pip ,pip… . Wśród ciszy dało się także odróżnić odgłosy dobiegające jakby
zza ściany, po za tym panowała grobowa cisza w pomieszczeniu w którym byłam.
Czułam się strasznie wyczerpana nie wiadomo czym, byłam cała obolała, ale było
pewne miejsce w którym nie czułam bólu tylko przyjemne ciepło była to prawa
ręka. Spróbowałam otworzyć oczy, nap oczątku nic to nie dawało dopiero po
trzeciej próbie udało mi się lekko uchylić powieki. Zaślepiło mnie światło.
Dopiero po chwili zaczęłam odróżniać
kształty po lewej było miejsce które było jeszcze jaśniejsze pewnie okno,
naprzeciwko mnie była chyba ściana a po prawej okno wychodzące na jakiś
korytarz, po którym co chwile ktoś przechodził. Mój wzrok wreszcie się
wyostrzył. Zauważyłam że po lewej naprzeciwko mnie są jakieś drzwi, obok nich
stała stolik a przy nim dwa fotele. Na stoliku był postawiony bukiet pięknych
kwiatów. Po za tym po lewej na równi z moją głową były jakieś ekrany z napisami
które byłabym w stanie przeczytać gdybym wysiliła wzrok. Ale nie miałam na to
siły.
Przesuwałam wzrok po kolei po
wszystkim co mnie otaczało to był chyba szpital.
Mój wzrok powędrował wzdłuż mojego
bezsilnego ciała. Byłam przykryta białym kocem, który był miły w dotyku. Po za
tym zauważyłam że z moich przed ramion wychodzi pełno rurek w których płynęły
najróżniejsze płyny. Na palcu lewej ręki miałam także jakiś dziwny przedmiot.
Wtedy powędrowałam wzrokiem do
drugiej ręki, ktoś trzymał ją w swoich rękach. Był to mężczyzna, wieku nie
umiałam określić gdyż chyba spał i miał tak położoną głowę że nie widziałam
jego twarzy. Włosy sięgały mu do ramion i były brązowe. Zauważyłam także że
ma dobrze zarysowane mięśnie, a więc musi być silny. Na karku pod włosami
zauważyłam jakiś ciemny kształt, zmrużyłam trochę oczy aby lepiej widzieć i
zauważyłam tatuaż bo znamię to nie mogło być, widziałam jakiś dziwną literę S a
także kilka dziwnych znaczków i gwiazdka. Ale tak właściwie co on tu robi,
dlaczego trzyma moją rękę? Myśli na mnie spłynęły jak grom z jasnego nieba.
Zebrałam w sobie siły i wyrwałam rękę z rąk mężczyzny.
Poderwał głowę, spojrzał na mnie i
na jego twarzy dało się zobaczy na początku zdezorientowanie, a potem gdy
spojrzał na mnie powoli to uczucie przemieniło się w radość i coś jeszcze. Miał
brązowe oczy i przystojne rysy twarzy miał może z 25 lat. Był naprawdę
przystojny, ale wzbudzał we mnie też lęk. Wtedy zaczęło do mnie coś docierać,
skoro spał przy moim łóżku to może wie kim jestem. Zebrałam w sobie
wystarczającą ilość odwagi, odchrząknęłam i powiedziałam:
- Czy wie pan może kim jestem?- NA
jego twarzy zobaczyłam ból, tak widoczny.
- Nie wiesz kim jestem?-
spytał łamiący się głosem. A ja zrozumiałam że znam ten głos, to był głos osoby
która do mnie mówiła że muszę się wybudzić. Miał on także jakiś obcy akcent ale
nie wiedziałam skąd.
- Tak w zasadzie to nawet nie
pamiętam kim ja jestem, ile mam lat ani nic w tym stylu. Znasz może odpowiedzi
na moje pytania?- Powiedziałam z nadzieją w głosie.
- Tak, wiem o tobie bardzo wiele ale
może najpierw pójdę po lekarza.- Zaczął wstawać.
- Poczekaj, mógłbyś mi najpierw
chociaż powiedzieć jak się nazywam?- Zatrzymał się i spojrzał na mnie smutno.
- Rose nazywasz się Rosmarie
Hatheway, ale wszyscy mówią na ciebie Rose.
- Dziękuje.
- Nie ma za co. Przyjdę nie długo.-
Powiedział i wyszedł z Sali, prze szybę zobaczyłam jak się zatrzymał i przetarł
oczy i zostawił przez chwile palce na nich po czym przejechał ręka po włosach.
Potem poszedł wzdłuż korytarza.
Do mnie dotarło że on mi się
kojarzył, że powinnam coś o nim wiedzieć, ale nie wiedziałam co. Dowiedziałam
się już jak mam na imię to już coś, Rose ciekawe kto mnie tak nazwał? No
właśnie ciekawe kim są moim rodzice, bo chyba jakichś mam? Zaraz czyżby
to była karta z informacjami na obudowie łóżka, mogła bym się z niej czegoś
dowiedzieć. Powoli zaczęłam się podnosić, co było dość trudne bo byłam słaba, i
jeszcze poczułam głód.
Wszystko mnie bolało, a najbardziej
głowa. Gdy byłam już w pozycji siedzącej, wyciągnęłam rękę i uchwyciłam
kartę. Pociągnęłam ją do siebie. Była to kartka A4 z jakimiś tabelkami.
Ujrzałam u góry napis : „ Informacje o pacjencie” , poniżej było zapisane moje
imię i nazwisko a także data urodzenia, z tego wynikało, że mam 19 lat. Było
także imiona moich rodziców, Jenin Hatheway i Ibrahim Mazur, chyba nie są
małżeństwem. W rubryce osoba upoważniona do decydowania o mnie w razie jakiegoś
wypadku: Dymitr Bielkow. Ciekawe kto to? No to nie jest źle już coś o sobie
wiem. Teraz tylko się dowiedzieć innych informacji o mnie skoro mam 19 lat to
albo chodzę jeszcze do szkoły albo już pracuje ciekawe która z tych rzeczy,
będzie trzeba się później dowiedzieć. Przejrzałam jeszcze do końca kartę, ale
znalazłam tam tylko informacje o jakiś miksturach, więc odłożyłam kartę na
miejsce i położyłam się z powrotem.
Ciekawe kiedy wróci nieznajomy, w
ogóle kiedy ktoś przyjdzie bo robię się coraz bardziej głodna. Nagle otworzyły
się drzwi i do pokoju wszedł, mężczyzna ok. metra osiemdziesiąt, miał blond
włosy i niebieskie oczy, miał może trzydzieści lat, jak tylko mnie zobaczył
uśmiechnął się od razu było widać że jest to miły facet. Miał na sobie białe
spodnie i białą koszulkę, a na tym biały fartuch więc doszłam do wniosku że to
lekarz. Za nim do Sali wszedł również facet który spał przy moim łóżku, patrzył
na mnie niepewnie.
- Dzień dobry, nazywam się Paul
Mitkowski, jestem twoi lekarzem prowadzącym. Pozwolisz ze zadam ci kilka
pytań?- Powiedział z uśmiechem.
- Dzień dobry, oczywiście ale nie
daje 100% pewności że na nie odpowiem patrząc na to że nic nie pamiętam. Wiem
tylko jak się nazywam ale to tylko dzięki…- zacięłam się, gdyż dotarło do mnie
że nie zapytałam nawet tego mężczyzny o imię, spojrzałam na niego.
- Jestem Dymitr Bielkow.-
Popatrzyłam na niego chwilę, i znowu miałam uczucie że powinnam wiedzieć coś na
jego temat ale nic nie mogłam sobie przypomnieć.
- Tak dzięki Dymitrowi. Ale
zaraz to ty jesteś wpisany w mojej karcie jako osoba która o mnie decyduje,
dlaczego?
- Jest parę czynników dla których
strażnik Bielkow został wpisany jako osoba odpowiedzialna za panią, ale nie
mogę zdradzić tych powodów, chyba ze strażnik sam ze chce to pani wyjawić.
- Ale dlaczego?- Nie ustępowałam.
- To tajemnica lekarska.
- Niech będzie ale potem ktoś musi
mi to wytłumaczyć.
- No dobrze, a więc zaczynajmy, czy
pamięta pani cokolwiek?
- Nie.- Powiedziałam i poczułam się
głupio że nic o sobie nie wiem.
- No dobrze, ile ma pani lat?-
Spytał siadając na krzesełku na którym jeszcze nie tak dawno temu spał Dymitr.
- 19, ale to tylko dzięki temu, że
zanim pan przyszedł przejrzałam swoją kartę. – Powiedziałam, a Dymitr się
zaśmiał, na fotelu na którym usiadł jak wszedł. Spojrzałam na niego
zdezorientowana.- Coś nie tak?- spytałam.
- Nie nic, przypomniało mi się coś
zabawnego.
- No dobrze, czyli kreatywnie
myślisz, nie jest źle. Kolejne pytanie, czy pamiętasz jak wyglądało twoje
dzieciństwo?
- Nie, tylko czarna dziura.
- Czy pamiętasz jakichś ludzi,
znajomych, rodzinę?
- Nie.
- Czy pamięta pani jak tu trafiła?
Co się wydarzyło?
- Nie nic nie pamiętam.
- Czy wie pani kim jestem?
- Przedstawił się pan jako dr. Paul
Mitkowski.- Powiedziałam zdezorientowana.
- Tak się nazywam, ale jakiej jestem
rasy?- Spojrzałam na niego podejrzliwie, o co mu chodziło?
- Myślę że człowiek, rasy białej,
wyjątkowo blady.
- Czyli tego także nie pamiętasz.
Strażniku Bielkow mogę pana prosić na chwile?
- Oczywiście.- Powiedział, wstając i
wychodząc z pomieszczenia za doktorem, zamykając drzwi uśmiechnął się do mnie,
nie umiałam się powstrzymać i odwzajemniłam gest.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz