Prawie dwa tygodnie minęły mi
spokojnie. Odwiedzali mnie moi „przyjaciele”, przyszła również Lissa.
Przeprosiłam ją za to, że tak wybuchłam, opowiedziała mi jak się poznałyśmy, o
naszym życiu w akademii i jak uciekłyśmy, co mnie nieco zaskoczyło. Pomijała
fakty związane z Dymitrem mówiła tylko, że był moim mentorem, trenerem, ale nic
więcej w zasadzie mi nie powiedziała, choć ją o to pytałam. Mówiła to, co
wszyscy, że to on musi mi wszystko powiedzieć. A mnie, to wszystko zaczęło
wkurzać. Taki Eddy nawet nie wspomniał o Dymitrze opowiadał tylko, o czasach
szkolnych o jego przyjacielu i zarówno moim chłopaku… przez bardzo krótki czas,
gdyż podobno nie zdążyłam go rzucić, a zginął pomagając mi w walce z dwiema
strzygami. Jak, to on stwierdził: „ Teraz poradziłabyś sobie z nimi bez problemu”.
A ja się zastanawiałam tylko dlaczego tak uważa. Był u mnie także Adrian
Iwaszkow, moroj, z którym podobno przez pewien czas byłam. Stwierdził także, że
złamałam mu serce, gdy wybrałam tego: „ruskiego supermena” nie miałam zielonego
pojęcia, o co mu chodzi. Choć nie powiem był przystojny, miły i podobno
wybaczył mi, kiedy znalazł miłość swojego życia, powiedział, że to Sydney, a ja
znowu nie wiedziałam kim ona jest.
Następnie przyszła do mnie także Mia. Była, to miła dziewczyna w moim wieku także morojka tylko , że różniła się od innych nie była tak blada, widać było opaleniznę było widać, że jest wysportowana. Powiedziała, że od jakiegoś czasu ćwiczy, gdyż jej rodzinne nie należą się strażnicy, bo nie pochodzi z arystokracji, a nie chce być bezbronną wobec strzyg. Byłam zaskoczona po pierwsze faktem, że wampiry musza mieć ochroniarzy, bo sami nie mogą się bronić, bo się tego nie uczą. To absurd. A po drugie jak oni mogą decydować, że komuś ochrona się należy, a komuś już nie, nonsens. W tym czasie kilka razy byli u mnie moi rodzice najczęściej osobno. Najlepiej się dogadywałam z Abem i nawet zaczęłam nazywać go staruszkiem, twierdzi, że kiedyś do niego tak mówiłam. Jenin było widać, ze wolałaby być, gdzie indziej. Gdy mi coś opowiadała, to w zasadzie głównie o pracy strażnika, o jego plusach i minusach z tym, że plusów było znacznie więcej, minusów w zasadzie nie było. Jak sama mi się przyznała nigdy nie była, nie jest i nie będzie dobra matką. Ja nie wiedziałam, czy to prawda raczej czułam, że może być w tym krzta prawdy.
Po za tym była tez Sonia i Michaił. Jak się okazało Sonia była moją nauczycielka i po tym jak ze strzygi ( w którą się sama zmieniła – nie wiem jak można coś takiego zrobić) została ponownie przemieniona w morojkę, stałyśmy się pewnego rodzaju przyjaciółkami. Michaił znowuż był przyjacielem Dymitra, Michaił i Sonia byli para i, dlatego, gdy morojka przemieniła się w strzygę ścigał ją, żeby ją zabić. Był on także strażnikiem.
Po męczącym dniu jak zawsze wpadł do mnie lekarz i zadał ten sam zestaw pytań. Potem włączyłam telewizor i obejrzałam jakąś komedie, po czym zasnęłam.
Gdy tylko się obudziłam od razu wiedziałam, że ktoś jest w pokoju. Wyczuwałam obecność drugiej osoby. Wyczułam zapach, chyba jakiś płyn po goleniu może perfumy, znajome, ale nie znajome. Wiedziałam, że maja jakieś znaczenie. Usłyszałam także równy oddech. Przez okno ujrzałam słońce, czyli był dzień dla morojów noc. Co ktoś tu robił, kiedy spałam, nigdy nikogo nie było o tej porze. Spojrzałam na zegar, czwarta dwadzieścia trzy po południu oczywiście. Podniosłam się na łokcie. Pokój był oświetlony tylko przyciemnionym przez zasłony światłem słonecznym. Rozejrzałam się po pokoju, gdy mój wzrok padł na fotele przy stoliku, trochę się zdziwiłam. Na jednym z foteli siedział, choć praktycznie leżał Dymitr i spał. Co on tu robi? Przecież miał być gdzieś w wyjeździe. W tej chwili zapomniałam nawet, że miałam się na niego gniewać. I zapomniałam, że mam do niego milion pytań. Wzięłam niewielka poduszkę z pod głowy wycelowałam i rzuciłam. Poduszka trafiła Dymitra w głowę. Od razu zerwał się zaskoczony. A jego mina była tak zdezorientowana, że wybuchnąłem śmiechem. Spojrzał na mnie potem na poduszkę i na jego twarzy było widać, że zrozumiał.
- Chciałbyś zobaczyć swoja twarz. – powiedziałam pomiędzy wybuchami śmiechu.
- Widzę, że dobrze się bawisz. – powiedział z uśmiechem.
- Wyśmienicie. – gdy się uspokoiłam dodałam. – A tak w ogóle, to cześć.
- Cześć. Jak się czujesz?
- Dobrze. Siadaj. A ty, gdzie byłeś? – spytałam wciąż z uśmieszkiem na twarzy. Dymitr usiadł na krześle obok łóżka.
- Atak strzyg zostałem wysłany, aby wszystko posprawdzać i zlikwidować ewentualne zagrożenie. – powiedział obojętnie.
- Czytałam twoją kartę.
- A tak, przyszedłem tutaj nie było cię, a się trochę speszyłem, więc zostawiłem kartkę. A tutaj działo się coś ostatnio?
- Ale, gdzie tutaj? Bo, jeżeli masz na myśli cały Dwór, to nie wiem. Wiem w zasadzie tylko tyle, ile mi ludzie mówią, a mówią raczej niewiele, nawet na mój temat. – powiedziałam z ironią.
- A, kto cię odwiedził? – spytał Dymitr nie zrażony moim tonem.
- Paru znajomych, była Lissa z Christianem, Eddy, Adrian, Mia, Sonia i Michaił.
- I co powiedzieli ci coś ciekawego? – spytał bez większego zainteresowania. Ale i tak mu odpowiedziałam.
- A mówili, to wiele, Lissa opowiadała mi o czasach szkolnych, mówiła mi, ze mnie trenowałeś, ale nic więcej nie mówiła, Sonia i Michaił mówili tak ogólnie Mia i Adrian tez. Eddy opowiedział mi o Masonie. To smutna historia. – Powiedziałam ze smutkiem w głosie.
- Tak, nie miałaś, wtedy nawet osiemnastu lat. Pamiętam, to bardzo dobrze.
- Byli także Abe i Jenin, powiedzieli coś o ciąży. Wiesz, o co chodzi?
- Mniej więcej, ale bardziej więcej niż mniej. – powiedział i było widać, że nie chce się w, to zagłębiać, ale ja byłam ciekawa.
- Powiesz mi? – spytałam z nadzieją.
- Jeszcze nie teraz.
- Dlaczego nie teraz. – Powiedziałam raczej już stanowczo.
- Bo, to byłby dla ciebie zapewne szok, po za tym nie chce cię do niczego zmuszać.
- A gdybyś mi powiedział, to mogłabym uznać, że jestem do czegoś zmuszana?
- Tak dokładnie. – Powiedział przekonany.
- A może się przekonaj i mi powiedz. – Zaczął narastać we mnie gniew.
- Powiem ci nie długo. Opowiem ci, odpowiem na wszystkie pytania.
- Ale ja chciałabym poznać te odpowiedzi już teraz. – powiedziałam stanowczo.
- Położył łokcie na kolanach i zakrył twarz rękami.
- Nie chce się z tobą kłócić. – Powiedział z rezygnacja.
- Ja także nie chcę się z tobą kłócić.
- Możemy przełożyć ta rozmowę? – spytał z nadzieją.
- Raczej nie. – powiedziałam ostatecznie.
- Ale Rose…
- Albo opowiesz mi wszystko teraz, albo idź stąd i nie wracaj puki nie zdecydujesz się mi wszystkiego powiedzieć. Wybieraj. – Wyglądał jakby się zastanawiał albo cos opracowywał. - Przyjdę niedługo. – Powiedział wstał i wyszedł.
Byłam kompletnie zaskoczona, nie sądziłam, że tak po porostu wyjdzie, praktycznie bez słowa. Co za dupek co on sobie wyobraża. Na początek nic m nie mówi, a potem wychodzi jak, by nigdy nic. No dobra może i kazałam sama mu pójść, ale to nie zmienia faktu, że nie powinien był wychodzić tylko zostać i mi wszystko wytłumaczyć. A teraz muszę jeszcze iść po poduszkę, która zostawił na fotelu, na którym spał. Wstałam i podeszłam do stolika, obok, którego stały fotele. Podniosłam poduszkę i dopiero, wtedy zauważyłam płaszcz. Dymitr musiał go zostawić. Dopiero teraz przypomniało mi się, że zawsze miał go na sobie. Tak , tak. Szliśmy do kawiarni pałasz za, nim łopotał, tak samo z resztą za każdym razem. Tylko dlaczego go zostawił? Może z nerwów, dość nie najwidoczniej, po prostu o, nim zapomniał. Przy drzwiach był wieszak, więc tam go powiesiłam. Wróciłam do łóżka, gdzie ułożyłam poduszkę i położyłam się.
Nie mogłam zasnąć. Ciągle myślałam o tym co przed chwilą zaszło, ale także przypomniałam sobie to wspomnienie, w którym byliśmy razem w tej altance. Byłam, wtedy szczęśliwa chyba dlatego , że byłam tam z, nim, ale i smutna z powodu, dla którego się tam znaleźliśmy. Jakie, to rudne sobie coś przypomnieć. Przez te dwa tygodnie przypomniałam sobie tylko pojedyncze fakty takie jak spacer z Lissa po akademii, na ganku z Adrianem, w zimowy wieczór i jeszcze kilka tego rodzaju wspomnień, ale nic konkretnego, nic co pomogło, by mi odgadnąć uczucia do tych ludzi, może dlatego , że widzę tylko obrazy nie uczucia jedynym wspomnieniem z uczuciami jest to z altanki.
Włączyłam telewizor, żeby odciągnąć swoje myśli od niewygodnych tematów. Leciała komedia romantyczna, no jakby, inaczej. Po chwili już spałam, a telewizor grał dalej.
Następnie przyszła do mnie także Mia. Była, to miła dziewczyna w moim wieku także morojka tylko , że różniła się od innych nie była tak blada, widać było opaleniznę było widać, że jest wysportowana. Powiedziała, że od jakiegoś czasu ćwiczy, gdyż jej rodzinne nie należą się strażnicy, bo nie pochodzi z arystokracji, a nie chce być bezbronną wobec strzyg. Byłam zaskoczona po pierwsze faktem, że wampiry musza mieć ochroniarzy, bo sami nie mogą się bronić, bo się tego nie uczą. To absurd. A po drugie jak oni mogą decydować, że komuś ochrona się należy, a komuś już nie, nonsens. W tym czasie kilka razy byli u mnie moi rodzice najczęściej osobno. Najlepiej się dogadywałam z Abem i nawet zaczęłam nazywać go staruszkiem, twierdzi, że kiedyś do niego tak mówiłam. Jenin było widać, ze wolałaby być, gdzie indziej. Gdy mi coś opowiadała, to w zasadzie głównie o pracy strażnika, o jego plusach i minusach z tym, że plusów było znacznie więcej, minusów w zasadzie nie było. Jak sama mi się przyznała nigdy nie była, nie jest i nie będzie dobra matką. Ja nie wiedziałam, czy to prawda raczej czułam, że może być w tym krzta prawdy.
Po za tym była tez Sonia i Michaił. Jak się okazało Sonia była moją nauczycielka i po tym jak ze strzygi ( w którą się sama zmieniła – nie wiem jak można coś takiego zrobić) została ponownie przemieniona w morojkę, stałyśmy się pewnego rodzaju przyjaciółkami. Michaił znowuż był przyjacielem Dymitra, Michaił i Sonia byli para i, dlatego, gdy morojka przemieniła się w strzygę ścigał ją, żeby ją zabić. Był on także strażnikiem.
Po męczącym dniu jak zawsze wpadł do mnie lekarz i zadał ten sam zestaw pytań. Potem włączyłam telewizor i obejrzałam jakąś komedie, po czym zasnęłam.
Gdy tylko się obudziłam od razu wiedziałam, że ktoś jest w pokoju. Wyczuwałam obecność drugiej osoby. Wyczułam zapach, chyba jakiś płyn po goleniu może perfumy, znajome, ale nie znajome. Wiedziałam, że maja jakieś znaczenie. Usłyszałam także równy oddech. Przez okno ujrzałam słońce, czyli był dzień dla morojów noc. Co ktoś tu robił, kiedy spałam, nigdy nikogo nie było o tej porze. Spojrzałam na zegar, czwarta dwadzieścia trzy po południu oczywiście. Podniosłam się na łokcie. Pokój był oświetlony tylko przyciemnionym przez zasłony światłem słonecznym. Rozejrzałam się po pokoju, gdy mój wzrok padł na fotele przy stoliku, trochę się zdziwiłam. Na jednym z foteli siedział, choć praktycznie leżał Dymitr i spał. Co on tu robi? Przecież miał być gdzieś w wyjeździe. W tej chwili zapomniałam nawet, że miałam się na niego gniewać. I zapomniałam, że mam do niego milion pytań. Wzięłam niewielka poduszkę z pod głowy wycelowałam i rzuciłam. Poduszka trafiła Dymitra w głowę. Od razu zerwał się zaskoczony. A jego mina była tak zdezorientowana, że wybuchnąłem śmiechem. Spojrzał na mnie potem na poduszkę i na jego twarzy było widać, że zrozumiał.
- Chciałbyś zobaczyć swoja twarz. – powiedziałam pomiędzy wybuchami śmiechu.
- Widzę, że dobrze się bawisz. – powiedział z uśmiechem.
- Wyśmienicie. – gdy się uspokoiłam dodałam. – A tak w ogóle, to cześć.
- Cześć. Jak się czujesz?
- Dobrze. Siadaj. A ty, gdzie byłeś? – spytałam wciąż z uśmieszkiem na twarzy. Dymitr usiadł na krześle obok łóżka.
- Atak strzyg zostałem wysłany, aby wszystko posprawdzać i zlikwidować ewentualne zagrożenie. – powiedział obojętnie.
- Czytałam twoją kartę.
- A tak, przyszedłem tutaj nie było cię, a się trochę speszyłem, więc zostawiłem kartkę. A tutaj działo się coś ostatnio?
- Ale, gdzie tutaj? Bo, jeżeli masz na myśli cały Dwór, to nie wiem. Wiem w zasadzie tylko tyle, ile mi ludzie mówią, a mówią raczej niewiele, nawet na mój temat. – powiedziałam z ironią.
- A, kto cię odwiedził? – spytał Dymitr nie zrażony moim tonem.
- Paru znajomych, była Lissa z Christianem, Eddy, Adrian, Mia, Sonia i Michaił.
- I co powiedzieli ci coś ciekawego? – spytał bez większego zainteresowania. Ale i tak mu odpowiedziałam.
- A mówili, to wiele, Lissa opowiadała mi o czasach szkolnych, mówiła mi, ze mnie trenowałeś, ale nic więcej nie mówiła, Sonia i Michaił mówili tak ogólnie Mia i Adrian tez. Eddy opowiedział mi o Masonie. To smutna historia. – Powiedziałam ze smutkiem w głosie.
- Tak, nie miałaś, wtedy nawet osiemnastu lat. Pamiętam, to bardzo dobrze.
- Byli także Abe i Jenin, powiedzieli coś o ciąży. Wiesz, o co chodzi?
- Mniej więcej, ale bardziej więcej niż mniej. – powiedział i było widać, że nie chce się w, to zagłębiać, ale ja byłam ciekawa.
- Powiesz mi? – spytałam z nadzieją.
- Jeszcze nie teraz.
- Dlaczego nie teraz. – Powiedziałam raczej już stanowczo.
- Bo, to byłby dla ciebie zapewne szok, po za tym nie chce cię do niczego zmuszać.
- A gdybyś mi powiedział, to mogłabym uznać, że jestem do czegoś zmuszana?
- Tak dokładnie. – Powiedział przekonany.
- A może się przekonaj i mi powiedz. – Zaczął narastać we mnie gniew.
- Powiem ci nie długo. Opowiem ci, odpowiem na wszystkie pytania.
- Ale ja chciałabym poznać te odpowiedzi już teraz. – powiedziałam stanowczo.
- Położył łokcie na kolanach i zakrył twarz rękami.
- Nie chce się z tobą kłócić. – Powiedział z rezygnacja.
- Ja także nie chcę się z tobą kłócić.
- Możemy przełożyć ta rozmowę? – spytał z nadzieją.
- Raczej nie. – powiedziałam ostatecznie.
- Ale Rose…
- Albo opowiesz mi wszystko teraz, albo idź stąd i nie wracaj puki nie zdecydujesz się mi wszystkiego powiedzieć. Wybieraj. – Wyglądał jakby się zastanawiał albo cos opracowywał. - Przyjdę niedługo. – Powiedział wstał i wyszedł.
Byłam kompletnie zaskoczona, nie sądziłam, że tak po porostu wyjdzie, praktycznie bez słowa. Co za dupek co on sobie wyobraża. Na początek nic m nie mówi, a potem wychodzi jak, by nigdy nic. No dobra może i kazałam sama mu pójść, ale to nie zmienia faktu, że nie powinien był wychodzić tylko zostać i mi wszystko wytłumaczyć. A teraz muszę jeszcze iść po poduszkę, która zostawił na fotelu, na którym spał. Wstałam i podeszłam do stolika, obok, którego stały fotele. Podniosłam poduszkę i dopiero, wtedy zauważyłam płaszcz. Dymitr musiał go zostawić. Dopiero teraz przypomniało mi się, że zawsze miał go na sobie. Tak , tak. Szliśmy do kawiarni pałasz za, nim łopotał, tak samo z resztą za każdym razem. Tylko dlaczego go zostawił? Może z nerwów, dość nie najwidoczniej, po prostu o, nim zapomniał. Przy drzwiach był wieszak, więc tam go powiesiłam. Wróciłam do łóżka, gdzie ułożyłam poduszkę i położyłam się.
Nie mogłam zasnąć. Ciągle myślałam o tym co przed chwilą zaszło, ale także przypomniałam sobie to wspomnienie, w którym byliśmy razem w tej altance. Byłam, wtedy szczęśliwa chyba dlatego , że byłam tam z, nim, ale i smutna z powodu, dla którego się tam znaleźliśmy. Jakie, to rudne sobie coś przypomnieć. Przez te dwa tygodnie przypomniałam sobie tylko pojedyncze fakty takie jak spacer z Lissa po akademii, na ganku z Adrianem, w zimowy wieczór i jeszcze kilka tego rodzaju wspomnień, ale nic konkretnego, nic co pomogło, by mi odgadnąć uczucia do tych ludzi, może dlatego , że widzę tylko obrazy nie uczucia jedynym wspomnieniem z uczuciami jest to z altanki.
Włączyłam telewizor, żeby odciągnąć swoje myśli od niewygodnych tematów. Leciała komedia romantyczna, no jakby, inaczej. Po chwili już spałam, a telewizor grał dalej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz