Rano wszyscy
byli już na nogach oprócz mnie oczywiście ja ostania. Bliźniaki jeszcze spały.
Poszłam do łazienki wzięłam szybki prysznic i się ubrałam. Zeszłam na dół była
9:30 Olena z Karoliną były w kuchni i gotowały, Wiktoria i Sonia sprzątały a
Dymitr nosił stoły do ogrodu.
Wolałam pomóc
Olenie w kuchni niż sprzątać.
- Co mogę
zrobić?
- Tam masz
wszystkie składniki na sałatkę możesz je pokroić a potem przygotować kurczaka.
- Dobra.
wzięłam deskę i
nóż, usiadłam do stołu zaczęłam od krojenia marchewki, potem ziemianki, jajka i
tak dalej. Gdy skończyłam wzięłam przyprawy i zaczęłam przygotowywać kurczaka.
- O której mają być goście? - spytałam.
- O 16 ale
bardzo dużo przyjedzie wcześniej bo są z daleka.
- Czyli trzeba
się streszczać.
- No dokładnie.
jak skończysz z tym kurczakiem to mogła byś z Wiktorią i Sonią ponosić krzesła
do ogrodu.
- Nie ma sprawy
właściwie to już skończyłam. To ja już idę im pomóc.
- Dobrze.
Wyszłam z
kuchni. Wszystkie krzesła stały w salonie. Wiktoria już zaczynała je nosić do
ogrodu a Sonia jeszcze wycierała kurze. Wzięłam kilka i wyszłam przez tarasowe
drzwi. Ogród wyglądał pięknie. Balony, wstążki i pełno stołów. Położyłam
krzesła na ziemi gdy ktoś zakrył mi oczy.
- Nie przemęczaj się tak. - Dymitr szepnął mi do
ucha po czym je pocałował.
- Towarzyszu to
ty nosisz stoły nie ja więc te słowa się tycza ciebie. - Odwróciłam się i
pocałowałam go.
W ogrodzie
nikogo akurat nie było. Dymitr wziął mnie na ręce i zaczął kręcić dookoła.
- Co ty robisz?
- Powiedziałam ze śmiechem.
- Cieszę się.
- A mogła bym wiedzieć
z czego?
- Mam ciebie,
dzieci czemu miałbym się nie cieszyć.
- Faktycznie a
mógłbyś mnie odłożyć na ziemie bo ludzie nam się przyglądają.
- Co?
- Spójrz na
drzwi. - Stały tam Olena z Wiktorią i się śmiały. Dymitr od razu odstawił mnie
na ziemie.
- Może tak skończycie
i któreś z was pójdzie do bliźniaków bo zaczęły płakać.
- Dobrze mamo ja
pójdę.
- Nie. Ja pójdę
bo i tak pewnie trzeba je nakarmić zaraz wracam.
- Dobrze.
Poszłam do góry
po schodach. Weszłam do pokoju Joann jeszcze spał więc zaczęłam karmić Clarę.
Szybko się napiła. Zmieniłam jej pieluszkę i ubrałam w leginsy i bluzeczkę.
Położyłam ją na łóżku i zaczęłam karmić Joanna. On pił dłużej niż zwykle ale mi
to nie przeszkadzało przynajmniej nie musiałam sprzątać. Nakarmiłam go i
ubrałam w spodenki i bluzkę z krótkim rękawkiem. Wzięłam je na dół i włożyłam
do leżaczków które Dymitr wystawił do ogrodu. Zaczęłam rozkładać na stoły
obrusy oraz talerze kubki i sztućce. Kiedy skończyłam rozkładać była już 14:30.
Czas się ubrać. Wzięłam Clarę i ubrałam jej Spódniczkę i śliczną białą
bluzeczkę. Potem Joanna któremu ubrałam spodnie i niebieską bluzeczkę.
Bliźniaki wyglądały ślicznie znów zaniosłam je do leżaczek. Po czym sama wzięłam
kąpiel i umyłam włosy. Wysuszyłam je i zrobiłam makijaż. Ubrałam śliczną pomarańczową
sukienkę w kropki z zamkiem z przodu. Była na ramiączkach i sięgała mi do ud. Do
tego czarne szpiki i rozpuszczone włosy. Wyglądałam oszałamiająco każdy by na
mnie spojrzał. Ciekawe co Dymitr powie. Zeszłam na dół Dymitr akurat stał w
korytarzu.
- I jak może
być? - spytałam
- Roza wyglądasz
oszałamiająco. - powiedział podchodząc i całując mnie.
- Nie uważasz że
jest za krótka?
- Jest w sam
raz. To może teraz ja pójdę się ubrać.
- Dobrze.
Poszłam do
kuchni.
- Zanieść coś
jeszcze?
- Tak możesz
pozanosić te talerze z ciastami. - Powiedziała Olena odwracając się. -
Wyglądasz prześlicznie.
- Dziękuje.
- To ja się tez
pójdę już ubrać.
Przez chwile
nosiłam wszystkie ciasta na stół. Gdy zaniosłam ostatni talerz to zobaczyłam co
słychać u maluchów. Oczywiście słodko sobie leżały. Gdy mnie zobaczyły zaczęły
się uśmiechać. Sprawdzałam czy mają suche pieluszki gdy usłyszałam dzwonek do
drzwi. Słyszałam jak toś składa życzenia Olenie. Dymitr zszedł po schodach i
także przywitał się z gościem po czym zaprosił go do ogrodu.
- To jest Rose
moja narzeczona, a to Michał mój kuzyn.
- Witaj piękna.
- Powiedział całując mnie w dłoń.
- Hej. -
powiedziałam. Od razu zauważyłam, że mu się spodobałam.
Clara zaczęła
się wiercić więc wzięłam ją na ręce.
- Widzę, ze macie
już dzieci. Pośpieszyłeś się Dymitr. Czekajcie ona jest dampirem i ty tez więc
to nie są twoje dzieci.
- Są uwierz mi w
to bo nie chce mi się tego wyjaśniać.
- Okey jak
chcesz.
Znów się rozległ
dzwonek do drzwi. Tym razem byli to Kuba i Antek. Weszli do ogrodu. Dymitr od
razu się z nimi przywitał i mnie przedstawił.
- Widzę że nie będę
jedyny w swoim wieku. - powiedział Antek podchodząc do mnie.
Zamieniliśmy
kilka słów po czym rozległ się kolejny dzwonek i tak co chwile. O 16:)) było już
około 50 gości. Wszyscy siedliśmy do stołu. Ja usiadłam z Clara która od razu zaczęła
zjadać mi łyżeczkę nie wiem o co jej chodzi z tymi łyżeczkami. Dymitr usiadł z
Joannem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz