środa, 22 lipca 2015

Księga I rozdział XXXIX

Obudził mnie dotyk na ramieniu. Otworzyłam oczy, przede mną był Dymitr.
- Dzień dobry. - Powiedział z uśmiechem.
- Dzień dobry. - Odpowiedziałam przeciągając się. - Coś się stało?
- Nic ważnego ale za jakieś pół godziny masz wizytę u lekarza.
- Nie chcę tam iść. – dobry humor od razu się mi ulotnił.
- Mam iść z tobą? - Spytał.
- Nie, poradzę sobie . - Powiedziałam wstając. Ruszyłam w stronę szafy wyjęłam z niej ubrania i ruszyłam do łazienki, szybko się umyłam i przebrałam. Zeszłam na dół. Dymitr krzątał się po kuchni, a bliźnięta siedziały w kojcu oglądając bajkę.
- Co byś chciała na śniadanie? Nie ma za wiele czasu ale…
- A nie wiem, a co robisz dla siebie? – Przerwałam mu ,patrząc na kuchenkę gdzie na patelni smażyła się pokrojona kiełbaska.
- Jajecznice.
- A to może być jajecznica. – powiedziałam a ślinka od razu napłynęła mi do ust.
- Ok. - Powiedział i wlał na patelnie jajka, po chwili stanął przede mną talerz z pachnącą potrawą.
Zaczęłam zachłannie jeść jajecznica była pyszna.
- Pyszna ta jajecznica. - Powiedziałam do bruneta uśmiechając się z nad talerza.
- Dziękuje. - Powiedział z uśmiechem.
Gdy skończyłam,  umyłam swój talerz i poszłam w stronę przedpokoju. Założyłam buty na nogi i weszłam jeszcze do salonu, podeszłam do kojca i ucałowałam bliźnięta w czółka, następnie zwróciłam się w stronę Dymitra, który stał opary o framugę w drzwiach do kuchni, uśmiechał się.
- To ja chyba muszę już iść. – Powiedziałam i ruszyłam do drzwi wyjściowych. – Zamierzasz gdzieś wychodzić? – Spytałam jeszcze, bo nie wiedziałam, czy mam wsiąść klucze.
- Może pójdę na spacer z bliźniakami.
- Aha, ok. – Powiedziałam biorąc jedną parę kluczy. – To ja lecę na razie. – Powiedziałam wychodząc z mieszkania.
-Na razie. – Powiedział Dymitr i zamknął za mną drzwi.
Ruszyłam w stronę drzwi prowadzących na dwór, a potem w stronę szpitala, o dziwo nawet nieźle zapamiętałam trasę. Po chwili stałam już w recepcji. Pielęgniarki uśmiechnęły się do mnie witając mnie.
- Przepraszam, gdzie znajdę doktora Paula? – Spytałam.
- W jego gabinecie musi pani iść cały czas prosto, tym korytarzem. – Wskazała mi korytarz po lewej. – Gabinet jest ostatnim pomieszczeniem po lewej stronie.
- Dziękuje. – Powiedziałam uśmiechając się. Ruszyłam w stronę korytarza wskazanego przez pielęgniarkę. Znalazłam gabinet i zapukałam. Usłyszałam, że ktoś mówi „proszę”. Weszłam do środka. Był to niewielki pokoik był pomalowany na pomarańczowo. Na środku stało biurko za, którym na krześle obrotowym siedział Dr. Paul. Wpatrywał się w komputer i stukał palcami w klawiaturę. Lekarz odwrócił się w moją stronę z uśmiechem.
- Dzień dobry jak się czujesz? – spytał.
- Dzień dobry, dobrze, przypomniałam sobie ostatnio jedno zdarzenie…
- No to bardzo dobrze, mam już twoje wyniki. Nie chciałem ich na razie otwierać ale myślę że teraz powinnaś otworzyć je ty.
- Nie, wole żeby pan to zrobił.

- skoro tak chcesz - Wyjął jakąś kopertę ze sterty papierów. Otworzył ją szybkim ruchem i wyjął z niej kartki.
- Co my tu mamy? – Spytał sam siebie i zaczął czytać, szybko przeglądając treść jego mina była nieudogodniona.
Ciekawe co tam jest, czy jest możliwość abym odzyskała pamięć? Czy mój mózg wciąż chce walczyć?
- Dobrze, już wiem czego możemy się spodziewać i to nie są dobre wieści. – Powiedział ponuro, a ja wstrzymałam oddech.
- Co to znaczy? – spytałam nerwowo.
- To znaczy, że wedle opisu twój mózg już przestał sobie przypominać, że nie ma już takich ambicji. Twój umysł zaczął się skupiać na zrozumieniu nowych bodźców część mózgu odpowiadające za pamięć przestała działać nazwijmy to wyłączeniem się.
- Czy to oznacza, że ja już sobie nic nie przypomnę? – Spytałam zdezorientowana.
- Najprawdopodobniej jest bardzo małe prawdopodobieństwo, że sobie coś jeszcze przypomnisz.
- A to, co sobie przypomniałam ostatnio? – Spytałam z nadzieja.
- To była pierwsza twoja reakcja zobaczenie nowych ludzi, ale to nic nie zmienia teraz już raczej nic sobie nie przypomnisz. Jest także możliwość, że będziesz co jakiś czas tracić pamięć całkowicie i od nowa będziesz musiała wszystko poznawać.
- Tak jak w „0 pierwszych randek”?
- Tak dokładnie coś w tym stylu.
- O matko. – Zwiesiłam głowę załamana nic sobie już nie przypomnę .
- Dobrze się czujesz? Nie jest mi miło to mówić, ale to jest prawda, a uważam, że nie powinienem jej przed tobą ukrywać.
- Tak wiem dziękuje. Muszę, to wszystko sobie poukładać.
- Zadzwonić po strażnika Bielkowa? – Spytał lekarz.
- Nie, poradzę sobie nie chce go martwić.
- Dobrze rozumiem.
- To ja już pójdę. – Powiedziałam wstając. – Dziękuje, dowiedzenia.
- Dowiedzenia. – Usłyszałam zamykając drzwi.
Zaraz za drzwiami zatrzymałam się nie wiedziałam co myśleć. Co robić.
Nic sobie już nie przypomnę. Nie przypomnę sobie bliźniąt ani czasów mojej młodości, tego co czułam do Dymitra. Niczego sobie nie przypomnę, co więcej mogę zapomnieć wszystko, co już wiem na ta chwilę. Poczułam łzy w oczach. Ruszyłam szybkim krokiem w stronę wyjścia ze szpitala. Gdy byłam w recepcji pielęgniarki kiwnęły do mnie, lecz ja je zignorowałam pobiegłam dalej. Na dworze owiało mnie chłodne powietrze. Przystanęłam wzrok miałam zniekształcony przez łzy coraz bardziej wzbierające się w moich oczach. Pobiegłam, kiedy nagle na kogoś wpadłam, upadłam, ale szybko się podniosłam i chciałam ruszyć dalej, lecz dziewczyna w którą wpadłam ani myślała o przepuszczeniu mnie.
- Kogo ja widzę legendarna Rosmarie Hathaway, złodziejka cudzych narzeczonych. – Otarłam łzy, zobaczyłam szyderczo uśmiechająca się Aleksandrę.
- Nikomu nie ukradłam narzeczonego? – Powiedziałam słabo.
- Nie a ja to co? Miałam już pierścionek na palcu my rozmawialiśmy już o ślubie. – Wszystko to mi wykrzyczała prosto w twarz nie do końca wiedziałam, o co jej chodzi. Nie pamiętałam nic na ten temat i nie będę wiedziała.
- Nie wiem, o co ci chodzi. – Krzyknęłam.
- Tak jasne straciłaś pamięć. Ty po prostu nie mogłaś znieść tego, że nie jesteś w centrum uwagi, że już jesteś tą, do której wzdychają faceci na każdym kroku. Czy ty nie rozumiesz, że nie jesteś pępkiem świata. Jesteś tylko marną strażniczka, która już nawet nie pracuje jako strażniczka. Co więcej ty nawet nie pamiętasz przecież jak się walczy! – Krzyknęła a ja nie wytrzymałam i wymierzyłam jej cios pięścią w samo oko, poleciała do tyłu, w czasie, gdy była w szoku ominęłam ją i odeszłam szybkim krokiem. Usłyszałam jeszcze jak mówi, że jeszcze się policzymy, choć to do mnie nie dotarło.
Wbiegłam szybko do domu otwierając drzwi, gdy mu uległy nie męczyłam się aby je zamknąć ponownie. Wbiegłam na górę nawet chyba nie wiem dlaczego i pod wpływem impulsu wybiegłam na balkon. Zaczerpnęłam głęboko powietrza. Dlaczego to mnie spotyka, nie dość, że wszystko zapomniałam to jeszcze mogę zapomnieć. I jeszcze ta Aleksandra ciągle na mnie naskakuje a ja nic nie zrobiłam do niedawna nie wiedziałam, że ktoś tak istnieje. To jest nie do zniesienia. Nic nie pamiętam mijam ludzi, którzy mi kiwają i nie mam zielonego pojęcia, kto to jest. Nigdy już nie zdołam poznać wszystkich ludzi, których znałam przed wypadkiem. Pod wpływem impulsu skierowałam się do łazienki, gdzie w szafce znalazłam tabletki nasenne. Całe opakowanie wrzuciłam na rękę. Tabletek było całkiem sporo, wzięłam jedną z nich i połknęłam, brałam już kolejne, kiedy usłyszałam głos Dymitra.
- Rose? Jesteś tu? – Krzyczał z dołu i to było to, co nie pozwalało mi na to, aby połknąć kolejne tabletki.
Pudełeczko od tabletek i tabletki, które jeszcze przed chwile temu zamierzałam połknąć upadły na podłogę z głośnym łoskotem. Wstałam i ruszyłam w stronę schodów. Wzrok zaczął mi się rozmywać. Straciłam równowagę i musiałam się złapać barierki od schodów. Trzymając się jej szłam dalej w stronę schodów. Gdy byłam już nad nimi źle wymierzyłam i nie trafiłam w schodek. Runęłam w dół koziołkując. Gdy byłam na dole zobaczyłam Dymitra biegnącego w moją stronę. Zapadłam się w ciemność. Znowu. Po dosłownie chwili ocknęłam się. Byłam w ramionach bruneta, kroczył w stronę drzwi.
- Nie warz się brać mnie do szpitala. – Powiedziałam słabo.
- Rose jak dobrze, że się ocknęłaś przestraszyłaś mnie. Za chwile zaniosę cię do szpitala.
- Nie chce iść do lekarza nic mi nie jest. – Powiedziałam już bardziej stanowczo.
- Ale Rose ktoś powinien cię obejrzeć ten wypadek wyglądał groźnie.
- Nie chce iść do szpitala znowu mi powiedzą, że nic sobie nigdy nie przypomnę albo, że będę traciła pamięć co chwilę. – Z moich oczu znowu poleciały łzy.
- Roza. – Powiedział przytulając mnie mocnej do siebie, chyba zrezygnował z pójścia do lekarza, bo ruszył w stronę schodów. W sypialni położył mnie na łóżko i pocałował w czoło, po czym wyszedł z pokoju nie zamykając drzwi za sobą chyba chciał za chwile wrócić. Zaczęło mnie mulić o nie tabletka zaczęła na nowo działać. Już byłam na granicy, kiedy Dymitr wleciał do pokoju. Podbiegł do mnie i potrząsnął za ramie.
- Rose proszę cię budzi się. – Lekko uchyliłam oczy. – Ile tego łyknęłaś? – Spytał pokazując mi pudełeczko. Musiałam się chwile zastanowić, zanim odpowiedziałam.
- Jedną. – Powiedziałam sennie.
- Jesteś pewna? – Widać było, że jest zestresowany.
- Tak jestem pewna. Gdyby nie ty łyknęła bym wszystkie. – Powiedziałam już zasypiając.
Obudziłam się, do pokoju wpadł blask słońca. Zegarek wskazywał 8 godzinę. Rozejrzałam się po pokoju drzwi do pokoiku bliźniąt były otwarte stał w nich Dymitr. Na jego twarzy była zarówno troska, żal i złość, choć pierwsze uczucie przeważało.
Podszedł do łóżka i przysiadł na brzegu.
- Co się stało? Wytłumacz mi. Co miały znaczyć te tabletki? – Spytał z rezygnacją.
- Nie pamiętam.
- Jak to nie pamiętasz? – Spytał zdezorientowany.
- No, nie pamiętam, pamiętam tylko ciebie i bliźnięta reszta mojego świata, to pusta. – Zobaczyłam, że jego zmartwienie się pogłębia.
- Ale jak to?
- Nie wiem już nic nie wiem. – Powiedziałam ze łzami w oczach.
- Chodź tu do mnie. – Powiedział i przyciągnął mnie do siebie tuląc. – Wszystko będzie dobrze. – Powiedział kołysząc mnie. – Poradzimy sobie z tym. – Słyszałam w jego głosie emocje troskę miłość i spokój, który mi także pomógł.
Po chwili się uspokoiłam.
- Już dobrze. – Powiedziałam odsuwając się trochę od niego.
- Dobrze, to teraz powiedz mi co pamiętasz? – Powiedział patrząc mi w oczy.
- W zasadzie, to niewiele tylko to, co jest związane z tobą., bliźnięta, to, jak byliśmy na czekoladzie, ale nie pamiętam, gdzie ani nic.
- A pamiętasz kim jesteśmy?
- Tak dampirami, wiem, że mamy królowa Wasylissę, choć nie wiem jak wygląda, ogólnie wszystko, co ty mówiłeś.
- Przynajmniej nie muszę ci wszystkiego od nowa tłumaczyć. – Powiedział z ulgą w głosie.
- Co teraz będzie? – Spytałam patrząc mu w oczy.
- Nie wiem, ale wiem, że się tak nie poddamy, że mam zamiar zrobić wszystko abyś odzyskała pamięć…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz