środa, 15 lipca 2015

Księga I rozdział XIV

Abe wyłożył palny magazynów które z skądś zdobył. okazało się, że było tam piętro, parter i rozległe piwnice, w których było masę, małych zakamarków. Postanowiliśmy, że na początku wejdziemy do środka, wybijając okna i robiąc w środku jak najwięcej światła.
Następnie mieliśmy przeszukać parter i piętro podzieleni na dwie grupy. Do piwnicy zamierzaliśmy wejść wszyscy na raz dla naszego bezpieczeństwa, a tam chcieliśmy zabezpieczyć wszystkie pomieszczenia. Atak planowaliśmy równo w południe, kiedy słońce jest najwyższe i świeci najjaśniej.
Planowaliśmy tak aż samolot zaczął lądować. Usiedliśmy na swoich miejscach i zapieliśmy pasy.  Zaczęliśmy ładować.
Gdy wylądowaliśmy, wszyscy się wypakowali, została każdemu rozdana broń, kołki każdy już miał. Ja, Aleksy i Abe mieliśmy kilka granatów. Zapoznaliśmy resztę grupy z planami ataku. Podzieliliśmy się w grupy. I weszliśmy do akcji.
Moja grupa została przed magazynami przy jednym wejściu a druga poszła do tylnego wejścia. Zbliżała się 12:00 czas, wkroczenia do akcji, gdy tylko wybiło południe, wrzuciliśmy granaty do środka budynku.
Gdy tylko usłyszeliśmy, ze wybuchają także po drugiej stronie, wyważyłem drzwi jednym kopnięciem i wszedłem do środka. Naszym zadaniem było przeszukanie parteru.
Weszliśmy do hali wypełnionej starymi pudłami i kontenerami. Zaczęliśmy się rozpraszać i przeszukiwać każdy kąt. Ja poszedłem wraz z Emilem na prawo, reszta grupy porozchodziła się w różne strony.
Byłem czujny, kołek miałem w pogotowiu. przeglądaliśmy coraz większe kontenery w których mogły znajdować się strzygi. Podeszliśmy do kolejnego kontenera otworzyliśmy go, a ze środka wyskoczyły dwie strzygi.
Zaczęliśmy walczyć ja z jedną, a Emil z drugą. Pokonanie, ich nie było trudne. Kiedy tylko je pokonaliśmy poszliśmy dalej. Na naszej drodze spotkaliśmy jeszcze trzy strzygi.
Zebraliśmy się po środku hali.
- U nas pusto. - Powiedział Abe, który dowodził grupą która szła na górę.
- U nas też. Było kilka strzyg ale je pokonaliśmy. - powiedziałem.
- Dobra to teraz schodzimy do piwnic. Moja grupa i idzie od zewnątrz.
- Wchodzimy o... - zerknąłem na zegarek była 12:30. - 12:40.
- To my idziemy. - powiedział odchodząc.
Ja ruszyłem z moją grupą w stronę drzwi do piwnicy. Przystanęliśmy tam i czekaliśmy.
Minuty ciągnęły się niemiłosiernie. W końcu wybiła godzina ataku. Otworzyłem drzwi i zacząłem schodzić po schodach. Słyszałem jak za mną inni strażnicy także schodzą. Kopnąłem drzwi na dole, otworzyły się. Weszliśmy do korytarza. Paliło się w nim zaledwie kilka latarni. Szliśmy dalej sprawdzaliśmy po kolei wszystkie pokoje. W jednym z nich nic nie było po za skrawkami sznura w rogu. Poszliśmy dalej, kiedy nagle za rogu wyskoczyło osiem strzyg. Od razu ruszyliśmy do walki. Jedna ze strzyg rzuciła się na mnie. Wymierzyła mi cos w bok głowy ale sprawnie się uchyliłem. Spróbowałem wymierzyć kołkiem cios w brzuch ale strzyga odparła mój atak. Chciała kopnąć mnie w brzuch ale odskoczyłem do tyłu. Kątem oka zauważyłem, że reszta grupy walczy z resztą strzyg. Zamachnąłem się kołkiem wymierzyłem jej idealny cios w serce. Po chwili strzyga leżała martwa na ziemi. Od razu włączyłem się do walki z inną strzygą. Walka trwała kiedy już wszystkie  strzygi zostały zabite usłyszeliśmy odgłosy walki gdzieś w głębi korytarza. Zaczęliśmy biec w tamtą stronę. Wbiegliśmy do średniej wielkości sali. Gdzie grupa Abe zmagała się z 15 strzygami. Od razu ruszyliśmy im z pomocą. Już po chwili połowa z nich leżała na ziemi zabita. Walczyliśmy dalej, po jakichś dziesięciu minutach wszystkie leżały na zabite.
- Jak u was? - spytałem Aleksa.
- Wiesz co całkiem nieźle spotkaliśmy za ledwie dwie samotne strzygi no i teraz ta grupka. A u was?
- My mieliśmy małe starcie z ósemką, a wtedy przybiegliśmy tutaj.
- Dobra przeszukujemy teraz sale, o których mówiła Lissa. - Powiedział Abe.
Wchodziliśmy do kolejnych sal, które były puste, Zacząłem tracić nadzieje. Gdy stanęliśmy przed podwójnymi drzwiami. Wraz z Aleksem je wywarzyliśmy. Było to przestronne pomieszczenie, gdzie na środku było krzesło na którym siedziała Rose.
Podbiegłem do niej, uklęknąłem przy niej była nieprzytomna. Po chwili zaczęła się budzić. Gdy mnie zobaczyła w jej oczach zobaczyłem przerażenie.
- To pułapka. - wyjąkała.
Wtedy wyskoczyło na nas około trzydziestu strzyg.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz